Albo piątkowa decyzja była przedwczesna i nie ma podstaw by stawiać zarzuty operatorowi, który brał udział we wcieleniowym reportażu podczas którego pokazani zostali polscy neonaziści, a zatem działania ABW mają charakter politycznego uderzenia w wolne media, a wówczas decyzja niedzielna jest słuszna. Albo też ABW miała niezbite dowody (o których niestety nie poinformowała opinii publicznej), że operator TVN propagował nazizm, ale odwaga służb przestraszyła prokuraturę, która z powodów politycznych lub ze strachu, decyzję Agencji cofnęła. Tak czy inaczej odnieść można wrażenie, że w tej sprawie przede wszystkim chodzi o politykę. Oraz o to, że działania ABW mają charakter politycznej represji. Szczerze mówiąc znacznie bardziej prawdopodobna wydaje się ta pierwsza opcja.

Jeśli zarzutem wobec operatora TVN jest krążące od jakiegoś czasu zdjęcie, nie ma powodu by sprawę prowadziły służby specjalne. Wystarczyło, by prokuratura poprosiła policję o doręczenie wezwania. Użycie mającej bronić przed terroryzmem czy obcymi służbami ABW już samo w sobie ma charakter represji – podobnie jak wysłanie służb do redakcji Wprost przed czterema laty, lub zatrzymanie dziennikarzy relacjonujących protest w siedzibie PKW.

Tyle tylko, że w przypadku PiS inny jest kontekst obecnych wydarzeń. Faktem bowiem jest permanentna nagonka na media, które nie wspierają w stu procentach linii rządu. Co chwilę a to premier, a to wicepremier i minister kultury w jednej osobie, przebąkują o dekoncentracji czy repolonizacji mediów, której cel jest prosty – osłabienie krytyki wobec rządzących. Co jakiś czas przeciwko dziennikarzom wytaczane są ciężkie działa – śledztwa z paragrafu o ujawnienie tajemnicy, a to z zagrożenie bezpieczeństwa państwa. PiS marzy o tym by zbudować w Warszawie Budapeszt również w ten sposób, by spacyfikować krytyczne wobec siebie media. Dlatego w przypadku wysłania ABW do operatora TVN trudno mówić o wypadku przy pracy, lecz raczej o działaniu, które wpisuje się w fatalny klimat. I nic dziwnego, że sprawa została opisana przez wiele mediów światowych, które przyglądają się Polsce szczególnie uważnie. Tyle tylko, że takie działania szkodzą nie tylko wizerunkowi rządu PiS, ale Polsce w ogóle.

Jest tu jeszcze inny problem. W ubiegłym tygodniu PiS podjął kolejne działania mające załagodzić konflikt z Unią Europejską wycofując się z części kontrowersyjnych przepisów dotyczących Sądu Najwyższego. Z okolic rządu znów płynęły sygnały o tym, że premier będzie teraz ocieplać wizerunek, bo inaczej nie ma szans na samodzielne rządy po przyszłorocznych wyborach. Nasyłanie spcesłużb na pracownika prywatnej stacji kompletnie się tej logiki nie trzyma. I albo jest nadgorliwością kogoś w ABW, albo też celowym działaniem wymierzonym w premiera Mateusza Morawieckiego.

Dobrze, że w obozie PiS ktoś poszedł po rozum do głowy i podjął działania, których finałem było niedzielne oświadczenie Prokuratury Krajowej, które kompromituje ABW. Szkoda tylko, że do takiej sytuacji musiało w ogóle dojść.