Bartkiewicz: Czego przestraszył się Jarosław Kaczyński?

Przemówienie Jarosława Kaczyńskiego na wyjazdowym posiedzeniu klubu PiS w Jachrance, nie brzmiało jak zapowiedź ofensywy PiS – była to raczej obrona przed zarzutami, które wobec PiS-u padają i mogą paść w najbliższej przyszłości w związku z aferą KNF.

Aktualizacja: 08.12.2018 18:41 Publikacja: 07.12.2018 22:51

Jarosław Kaczyński

Jarosław Kaczyński

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Warto zwrócić uwagę na dwie rzeczy. Po pierwsze - prezes Jarosław Kaczyński w zasadzie nie mówił o programach socjalnych PiS, które dotychczas były jednym z filarów władzy tego obozu po 2015 roku. Kaczyński stwierdził wprawdzie ogólnie, że PiS niesie Polakom wolność ekonomiczną i prowadzi Polskę do poziomu krajów Europy Zachodniej, ale ani nie przedstawił jakiegoś nowego pomysłu na redystrybucję narodowego bogactwa, ani nie chwalił się już istniejącymi programami. Niby nie musiał, ale dotychczas politycy PiS w tego typu przemówieniach rzadko pomijali te tematy.

Czytaj także: 

Kolanko: PiS przyznaje, że jest w defensywie


Kaczyński na posiedzeniu PiS: Potrzebna jest nasza podmiotowa przynależność do UE

Za kulisami Jachranki: Ograniczenie "skrajnych pomysłów"

Po drugie: niemal całe przemówienie w tej części, która skierowana była nie tylko do polityków PiS, ale i do opinii publicznej, poświęcone było przekonywaniu, że potknięcia obecnej władzy są niczym, wobec tego co wyrabiała koalicja PO-PSL. Łamanie konstytucji? Oni łamali. Afery? To za ich czasów były afery. A do tego jeszcze łamanie praw człowieka, używanie „prywatnych, zwartych formacji” przeciwko obywatelom, ignorowanie demokratycznych reguł. Gdy słuchało się Kaczyńskiego miało się wrażenie, że jesienią 2015 roku ludzie witali na ulicach kwiatami polityków PiS, którzy wyzwolili ich spod jarzma krwawego reżimu Tuska, Kopacz, Pawlaka i Piechocińskiego.

Kaczyński w swoim przemówieniu zastosował narrację opozycji o PiS a rebours - wszystkie grzechy przypisywane przez Platformę PiS-owi, on przypisał Platformie. To nie było koncyliacyjne przemówienie w rodzaju tego, w którym Morawiecki przed tygodniem wyciągał rękę do opozycji mówiąc o „merytorycznej współpracy”. To było wytoczenie dział i ostrzelanie szańców nieprzyjaciela. I nie wyglądało to na strzały ostrzegawcze.

Ale mimo to całe przemówienie wyglądało na obronę, bo Kaczyński zbyt wyraźnie podkreślał, że chodzi mu o to, aby nikt – nie daj Boże – nie pomyślał, że PiS i PO różnią się jedynie tym, że jedni wygrali w 2007, a drudzy w 2015. Przekaz był jasny: owszem, mamy swoją aferę KNF, ale czymże jest ona wobec ich afer? Owszem, niektórzy mają wątpliwości co do tego czy PiS nie łamie konstytucji (a nie łamie – zapewnił Kaczyński), ale oni łamali ją bez wątpienia, etc., etc. Trudno nie zauważyć tu odpierania zarzutów o to, że PiS nie jest taki święty, jak się przedstawiał. 

Czy przemówienie Kaczyńskiego to dowód na to, że afera KNF jest dla PiS-u poważniejszym problemem, niż wynikałoby to z bagatelizowania tej sprawy w wypowiedziach polityków Zjednoczonej Prawicy? A może – i tu wrócę do braku wyraźnych akcentów socjalnych w wypowiedzi prezesa PiS – sprawa jest dla PiS poważniejsza? Może paliwo obietnic socjalnych już się wyczerpało (budżet nie jest z gumy), a na horyzoncie zbierają się jakieś ciemniejsze chmury? Może napędzany konsumpcją wzrost PKB dociera do swoich granic? Może podwyżki prądu jednak – wbrew temu co zapewnia minister energii Krzysztof Tchórzewski – wszyscy odczujemy? Może spadek inwestycji zagranicznych w Polsce zaczyna dawać o sobie znać? Może PiS staje wobec zagrożenia, że argument o uczynieniu z Polski w ruinie krainy mlekiem i miodem płynącej zostanie mu wytrącony z rąk? I wtedy, gdy elektorat zacznie nerwowo zaglądać do swoich kieszeni, trzeba mu będzie zaoferować swoją wyższość moralną. A w takiej sytuacji afera KNF może być poważnym obciążeniem dla narracji o prawych i sprawiedliwych.

Czy to właśnie dlatego prezes Kaczyński wziął się za rozbrajanie tej miny?

Warto zwrócić uwagę na dwie rzeczy. Po pierwsze - prezes Jarosław Kaczyński w zasadzie nie mówił o programach socjalnych PiS, które dotychczas były jednym z filarów władzy tego obozu po 2015 roku. Kaczyński stwierdził wprawdzie ogólnie, że PiS niesie Polakom wolność ekonomiczną i prowadzi Polskę do poziomu krajów Europy Zachodniej, ale ani nie przedstawił jakiegoś nowego pomysłu na redystrybucję narodowego bogactwa, ani nie chwalił się już istniejącymi programami. Niby nie musiał, ale dotychczas politycy PiS w tego typu przemówieniach rzadko pomijali te tematy.

Pozostało 85% artykułu
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: PiS nie skończy jak SLD. Rozliczenia nie pogrążą Kaczyńskiego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Edukacja zdrowotna? Nie można ciągle myśleć o seksie
Komentarze
Bogusław Chrabota: Tusk zdecydował ws. TVN i Polsatu. Woluntaryzm czy konieczność
Komentarze
Artur Bartkiewicz: TVN i Polsat na liście firm strategicznych, czyli świat już nie będzie taki sam
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Być sigmą – czemó młodzi wymyślają takie słówka?