Na szczęście kilka lat temu media, obywatele, a w końcu i sami politycy wydali wojnę takim praktykom. Trzeba jednak pamiętać, że ta wojna nigdy się nie skończy. Zawsze będą grupy interesów próbujące wpływać na kształt przepisów. Oczywiście w samym fakcie istnienia takich grup nie ma nic zdrożnego. To naturalny element wolnego rynku i demokracji. Właściciele hipermarketów mają swoje racje, producenci telefonów – swoje, a importerzy samochodów – swoje. Nie można im zabronić przekonywania do swoich argumentów tworzących prawo polityków.
W tej dziedzinie jednak muszą obowiązywać przejrzyste żelazne reguły. Dopuszczając lobbystów do polityków, musimy jednym i drugim uważnie patrzeć na ręce. Tymczasem, jeśli parlament – po miesiącach zastoju – nagle rozpoczyna prace w zawrotnie dzikim tempie, grozi to bardzo poważnymi wpadkami. Pośpiech i bałagan to raj dla wszelkiej maści kombinatorów.
Tym bardziej że polski parlament od lat słynie z produkcji bubli prawnych. Od zawsze brakuje dobrego planu pracy, metodycznego działania i odpowiedniego zaplecza merytorycznego.
Platforma Obywatelska razem z PSL ma w Sejmie zdecydowaną większość i fotel marszałka. W pełni kontroluje proces legislacyjny. Dlatego właśnie na obecnie rządzących spoczywa odpowiedzialność za wszelkiego rodzaju sejmowe wpadki. Także za te z tajemniczym udziałem lobbystów, które opisujemy w dzisiejszej "Rzeczpospolitej".
Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/blog/2008/11/21/igor-janke-lobbystom-i-politykom-trzeba-patrzec-na-rece/]blog.rp.pl[/link]