Reklama

O czym milczy Donald Tusk

Niemal godzinę zajęło w piątek premierowi wymienianie sukcesów rządu.

Aktualizacja: 21.11.2009 07:12 Publikacja: 20.11.2009 21:47

[b]Skomentuj [link=http://blog.rp.pl/gabryel/2009/11/20/o-czym-milczy-donald-tusk/]na blogu[/link][/b]

Donald Tusk nie ukrywał przed uczestnikami konferencji zorganizowanej dla uczczenia drugiej rocznicy powołania swego gabinetu, że sukcesów tych mogłoby być dużo, dużo więcej, gdyby nie siły, które uporczywie utrudniają mu ich odnoszenie. Do grona owych sprzysiężonych złych mocy szef rządu zaliczył „nie tylko opozycję, ale także bardzo ważne instytucje państwowe, które przyjęły sposób zachowania opozycji".

Jak wiadomo – o czym jednak premier nie wspomniał ani słowem – największy sukces jego rząd odniósł w opanowaniu do perfekcji umiejętności nicnierobienia (lub – w najlepszym razie – niewielerobienia) i w tłumaczeniu swej bezczynności względami najwyższej wagi albo nawet – jak w przypadku walki ze skutkami kryzysu – czynieniu z tych zaniechań narodowej strategii. Całkiem nieźle ekipie Tuska wychodzi również zapowiadanie swych przyszłych historycznych sukcesów – według najnowszych zapewnień ma je odnieść na przykład w dziedzinie budowy autostrad.

W istocie jednak oprócz dwóch niemałych sukcesów (przeforsowanie – i to wbrew wetu prezydenta – ustawy o emeryturach pomostowych oraz doprowadzenie do szczęśliwego finału negocjacji z Eureko w sprawie PZU) gabinet Tuska zapisał na swym koncie jeden sukces naprawdę ogromny – Polska jako jedyny kraj Unii Europejskiej nie wpadła w recesję.

Nie można wszak przy tej okazji nie wspomnieć, że akurat w tym przypadku chwalebnemu zaniechaniu przez rząd pompowania w gospodarkę pieniędzy podatników (których, dodajmy, i tak nie było i nie ma) towarzyszy inne – dla odmiany z fatalnymi skutkami – zaniechanie. Zaniechanie reform zmierzających do uzdrowienia finansów publicznych Polski, które skończy się katastrofą, jeśli w porę nie zostaną podjęte konieczne, w większości niezwykle niepopularne społecznie, działania.

Reklama
Reklama

I to właśnie o tych czekających nas niezbędnych i niepopularnych działaniach uparcie milczy Donald Tusk. Milczy, gdy najwyższy czas o nich dyskutować: o ewentualnej konieczności obniżenia tempa (lub wręcz zamrożenia) waloryzacji emerytur i rent, o potrzebie zamrożenia wzrostu płac pracowników sfery budżetowej, o odebraniu przywilejów emerytalnych górnikom, wojskowym i policjantom, o konieczności zmuszenia rolników do płacenia za siebie podatków i pełnych składek ubezpieczeniowych, o wydłużeniu wieku emerytalnego.

A w tym przypadku milczenie nie jest złotem.

[b]Skomentuj [link=http://blog.rp.pl/gabryel/2009/11/20/o-czym-milczy-donald-tusk/]na blogu[/link][/b]

Donald Tusk nie ukrywał przed uczestnikami konferencji zorganizowanej dla uczczenia drugiej rocznicy powołania swego gabinetu, że sukcesów tych mogłoby być dużo, dużo więcej, gdyby nie siły, które uporczywie utrudniają mu ich odnoszenie. Do grona owych sprzysiężonych złych mocy szef rządu zaliczył „nie tylko opozycję, ale także bardzo ważne instytucje państwowe, które przyjęły sposób zachowania opozycji".

Reklama
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Rekonstrukcja, czyli Donald Tusk idzie na wojnę
Komentarze
Rusłan Szoszyn: 40 minut udawania w Stambule. Dlaczego Władimir Putin nie spieszy się z końcem wojny?
Komentarze
Michał Płociński: Premier Radosław Sikorski. To kiedy Donald Tusk ustąpi?
Komentarze
Rekonstrukcja rządu. Donald Tusk nie przypadkiem skupił się na trzech kwestiach
Komentarze
Bogusław Chrabota: Donald Tusk rekonstrukcją dał sobie jeszcze jedną szansę
Reklama
Reklama