Ta wolność stała się dziś codziennością. W Polsce żyje kilka milionów ludzi, którym PRL wydaje się tylko historią niemającą wiele wspólnego ze współczesnością. Warto tym młodym ludziom przypominać, że wolność narodu, ale też swoboda wyboru życiowej drogi, jaką ma dziś każdy z nich, nie przyszła sama. Że byli ludzie, którzy za nasze prawo do wolności musieli zapłacić cenę życia.
Nie chodzi tu o wmawianą tylekroć Polakom skłonność do martyrologii, o czczenie kolejnego tragicznego bohatera, który poległ w jednej z przegranych przez Polaków bitew. Chodzi o człowieka, który odniósł sukces, bo jego śmierć niosła zwycięstwo idei, której służył.
[wyimek][b] [link=http://blog.rp.pl/szuldrzynski/2010/06/06/zwyciestwo-ks-jerzego/]skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]
Ważne jest też to, że Popiełuszko nie był legendarnym męczennikiem, ale zwyczajnym człowiekiem, który jeszcze niedawno żył wśród nas. Na ołtarze wyniesiono duchownego, którego znajomi i przyjaciele wciąż świetnie pamiętają i chętnie wspominają. Którego wzruszona matka – to niezwykła sytuacja – uczestniczyła we wczorajszych uroczystościach.
W tych dniach, gdy błogosławionym ogłoszony został ks. Jerzy Popiełuszko, warto rozważyć współczesne znaczenie świętości. Lata walki o suwerenność narodu i o prawo swobodnego wyznawania wiary wymagały na pewno innego typu heroizmu niż czasy wolności. Ale także i dziś jest miejsce na przezwyciężanie siebie, na odwagę podejmowania dobrego wyboru, który zaświadczy o naszej wierności zasadom, a czasem o zwykłej przyzwoitości. Tak jak w każdej innej epoce trzeba umieć głośno nazwać dobro dobrem, a zło złem. Choćby po to, aby móc powtórzyć za księdzem Jerzym: zło dobrem zwyciężaj.