Koniec programu Jana Pospieszalskiego

Klamka zapadła. Programu Jana Pospieszalskiego w TVP nie będzie. Czytam reakcje internautów. Zwolennicy bronią, przeciwnicy się cieszą: niech Pospieszalski ze swoimi poglądami idzie do telewizji Trwam.

Publikacja: 30.12.2010 20:08

Piotr Zaremba

Piotr Zaremba

Foto: Rzeczpospolita

Jak wiadomo, miejsce konserwatywnego katolika jest w niszy, w kruchcie, w instytucji zbudowanej za prywatne pieniądze. A że inni konserwatywni katolicy dokładają się do mediów publicznych? Bez znaczenia.

Od dawna głoszę klarowny pogląd. Albo TVP powinna tworzyć własny model programów publicystycznych – z prowadzącymi będącymi wzorcami z Sevres ideowej przezroczystości. Co okaże się trudne, bo takich dziennikarzy właściwie nie ma. Możliwe zresztą, że robione przez nich audycje nie byłyby wcale ciekawe. Albo powinniśmy się pogodzić z telewizją okienek. Indywidualności różnych opcji dostają programy autorskie, stawiają w nich kontrowersyjne tezy, prowokują i drażnią, choć starają się zapraszać nie tylko swoich zwolenników. Miarą sukcesu jest zachowanie równowagi, ale nie w pojedynczym programie, lecz w całej ramówce.

W ostatnich latach było z tym różnie, ale przeważnie owe okienka tworzyły nie bez zgrzytów jakąś całość. Telewizja, w której pytania zadawali Tomasz Lis i Jan Pospieszalski, Bronisław Wildstein i Jacek Żakowski, była telewizją niedoskonałą, ale pluralistyczną.

Jednak po rozbiciu koalicji medialnej PiS – SLD tę zasadę różnych twarzy zaczęto podważać. Bynajmniej nie po to, aby dążyć do nieosiągalnego ideału sterylnej przezroczystości. Po prostu zachowano okienka jednej strony – z Tomaszem Lisem jako symbolem, trudno sobie wyobrazić bardziej zaangażowany tygodnik jak "Wprost" i bardziej stronniczego prowadzącego jak jego naczelny. Inne, niemiłe mainstreamowi, okienka zaczęto zamykać. Pospieszalski to już jeden z ostatnich.

Ostatnich i najlepszych, dorobił się przez lata swojego stylu, stał się człowiekiem instytucją. Miewał wpadki, ale zawsze poruszał ważne tematy. To u niego spierano się o kontrowersyjną reformę edukacji czy przypominano o zagrażającej Polsce katastrofie demograficznej.

Teraz nie będzie tego prowadzącego i z TVP zniknie pokaźny pakiet tematów – nie tylko politycznych. Spora grupa ludzi straci rzecznika swoich poglądów. I w tym sensie ta decyzja zagraża wolności słowa.

Jak wiadomo, miejsce konserwatywnego katolika jest w niszy, w kruchcie, w instytucji zbudowanej za prywatne pieniądze. A że inni konserwatywni katolicy dokładają się do mediów publicznych? Bez znaczenia.

Od dawna głoszę klarowny pogląd. Albo TVP powinna tworzyć własny model programów publicystycznych – z prowadzącymi będącymi wzorcami z Sevres ideowej przezroczystości. Co okaże się trudne, bo takich dziennikarzy właściwie nie ma. Możliwe zresztą, że robione przez nich audycje nie byłyby wcale ciekawe. Albo powinniśmy się pogodzić z telewizją okienek. Indywidualności różnych opcji dostają programy autorskie, stawiają w nich kontrowersyjne tezy, prowokują i drażnią, choć starają się zapraszać nie tylko swoich zwolenników. Miarą sukcesu jest zachowanie równowagi, ale nie w pojedynczym programie, lecz w całej ramówce.

Komentarze
Jędrzej Bielecki: Emmanuel Macron wskazuje nowego premiera Francji. I zarazem traci inicjatywę
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rafał, pardon maj frencz!
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rok rządu Tuska. Normalność spowszedniała, polaryzacja największym wyzwaniem
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Rok rządów Tuska na 3+. Dlaczego nie jest lepiej?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Komentarze
Bogusław Chrabota: O dotacji dla PiS rozstrzygną nie sędziowie SN, a polityka