Jerzy Haszczyński z Bengazi
Najgroźniej brzmi przekazywana z ust do ust plotka o gazie musztardowym, którego miałby użyć niewątpliwie nie wahający się dokonać każdej zbrodni Kaddafi w obronie siebie i rodziny. — Sprawdziłam, co to jest ten gaz musztardowy — mówiła mi dziś miejscowa Polka. Zastanawia się, czy jednak nie wyjechać.
W środę do późnej nocy w centrum Bengazi świętowano zwycięstwo w bitwie o Bregę. ?W reportażu o bitwie cytowałem rzecznika władz rewolucyjnych Mustafa Geriani: — „Ludzie byli mocno zaniepokojeni, gdy usłyszeli rano o ataku. To, co się stało, to wspaniały sygnał dla rewolucji. Teraz wszyscy czują się tu bezpieczniej. Oczywiście chciałbym, by dyktator padł za kilka godzin. Ale przed nami jeszcze długa droga. Kaddafi i jego ludzie są zdolni do wszystkiego". Tu można przeczytać reportaż „Kaddafi przegrał ważną bitwę".
W Bengazi życie ma wiele oznak normalności. Nadal nie działają jednak banki i kantory, co dla obcokrajowców jest problemem. Jest poważny kłopot z internetem, mam do niego dostęp raz na jakiś czas, najłatwiej jest w nocy. Nie można kupić libijskiej karty SIM, czyli trudno się kontaktować z miejscowymi. Z polskiej komórki można wysyłać do Polski tylko esemesy, dodzwonić się nie ma szans. Z esemesami jest zresztą problem, z Bregi wysłałem ich wczoraj do redakcji całe mnóstwo i przez kilka godzin nie dochodziły.
Pracę ułatwia nam wspaniałe nastawienie miejscowych Libijczyków. Są niezwykle życzliwi i gościnni. Zapraszają na kawę, mocną słodką zieloną herbatę nalewaną z dużej wysokości z przypalonych czajniczków, tak by utworzyła się pianka. Byłem tu też na kilku ucztach obiadowych, na dywanach pojawiały się wielkie tace z baraniną, całymi kurczakami i ryżem z prażonymi migdałami. Nawet w sklepie wczoraj nikt nie chciał od fotoreportera Kuby Kamińskiego pieniędzy za bułki i czipsy. ??Jeżeli kiedyś Libia, po Kaddafim, stanie się krajem turystycznym — a ma po temu wielki potencjał, ze dwa tysiące kilometrów plaż, zazwyczaj piaszczystych i starożytne zabytki — to ta gościnność nie może się utrzymać. Daję jej świadectwo, póki nie zniszczą jej miliony plażowiczów z Europy (co jest swoją drogą dobrą wizją dla przyszłej wolnej Libii).