Leki refundowane będą droższe - Gwiazdowski

Publikacja: 10.01.2012 19:36

Robert Gwiazdowski

Robert Gwiazdowski

Foto: Fotorzepa, Rob Robert Gardziński

"To jest nie do uniknięcia, że ktoś (...) będzie musiał płacić trochę więcej pieniędzy za leki" – powiedział premier Donald Tusk. "Więcej"? Przecież minister Kopacz w trakcie prac nad ustawą mówiła, że pacjenci będą płacić mniej! Więc kto to jest ten "ktoś", kto zapłaci "trochę więcej"? I ile to jest "trochę"?

Zdaniem analizującej rynek medyczny firmy IMS Health nowa lista refundacyjna spowoduje wzrost współpłacenia pacjentów za leki – z poziomu 34 do 38 proc. Odpłatności pacjentów zostaną zwiększone w przypadku 45 schorzeń o kwotę 572 mln zł. W przypadku 17 schorzeń pacjenci zapłacą 269 mln zł mniej. Czyli generalnie zapłacą 303 mln więcej.

Cena jest w normalnych warunkach wynikiem relacji podaży i popytu. W przypadku lekarstw o podaży decyduje rząd – bo to rząd reguluje rynek, dopuszcza lekarstwa do obrotu, kontroluje ich import, ustala zasady ochrony patentowej itp. Kto jeszcze pamięta, gdy w 1994 roku po wprowadzeniu zakazu prywatnego importu ówczesny minister zdrowia uzasadniał, że jeśli ktoś ma pieniądze, to niech sobie nie wyobraża, że może sobie sprowadzić, co chce. Ja pamiętam, bo do ceny lekarstw doszły mi jeszcze koszty biletów lotniczych.

Ministrowie się zmieniali, a zakaz pozostał. Jednocześnie o popycie też decyduje rząd. Po pierwsze, obiecuje pacjentom "darmową opiekę zdrowotną", co oczywiście możliwe nie jest, bo nie ma niczego "darmowego" – pacjenci muszą zapłacić jako podatnicy. Ale ta polityczna obietnica wymusza jakieś próby jej realizowania. Producenci lekarstw doskonale o tym wiedzą, ustalając wysokie marże i słusznie oczekując, że rząd zapłaci, żeby się przypodobać wyborcom. W tym celu musi ich jednak opodatkować, ale większość wyborców jakoś nie łączy tych dwóch faktów.

Po drugie, urzędnicy płacą producentom lekarstw pieniędzmi podatników, więc mają dość lekką rękę w ich wydawaniu. Kto jeszcze pamięta, że odkąd pewien lek, który dostał się na listę refundacyjną w atmosferze politycznego skandalu, z listy tej został usunięty, cudownie potaniał w aptekach. I to trzykrotnie! Cuda, jak widać, się zdarzają.

W ramach różnych gier między producentami mieli oni dotąd instrument polegający na obniżaniu cen maksymalnych. Rząd ten instrument właśnie zlikwidował. Ceny lekarstw od 1 stycznia są sztywne. Jakim cudem cena sztywna, której nie można obniżyć, ma być dla pacjenta lepsza od ceny maksymalnej, którą można obniżyć?

"Jak coś może pójść źle, to na pewno pójdzie" – głosi najpopularniejsze Prawo Murphy'ego. Dodałem do niego prawo Gwiazdowskiego: "Jak w coś jest zaangażowany rząd, to prawdopodobieństwo, że pójdzie źle, rośnie w postępie geometrycznym".

Autor jest profesorem prawa,  adwokatem i prezydentem Centrum im. Adama Smitha

Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rok rządu Tuska. Normalność spowszedniała, polaryzacja największym wyzwaniem
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Rok rządów Tuska na 3+. Dlaczego nie jest lepiej?
Komentarze
Bogusław Chrabota: O dotacji dla PiS rozstrzygną nie sędziowie SN, a polityka
Komentarze
Rusłan Szoszyn: Broń atomowa na Białorusi to problem dla Aleksandra Łukaszenki, nie dla Polski
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: PiS nie skończy jak SLD. Rozliczenia nie pogrążą Kaczyńskiego