Niebezpieczne przesuwanie etycznych granic

Pewna gazeta opublikowała tekst, którego autorzy domagają się legalizacji "aborcji po urodzeniu".

Aktualizacja: 01.03.2012 19:27 Publikacja: 01.03.2012 19:26

Piotr Zychowicz (znany obecnie jako zdrajca Polski)

Piotr Zychowicz (znany obecnie jako zdrajca Polski)

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Czyli zabijania dzieci zaraz po przyjściu na świat. Według nich nie ma większej różnicy między embrionem a małym dzieckiem, bo oba nie mają jeszcze ustalonej osobowości. Dziecko po urodzeniu jest dopiero "potencjalną osobą". Nie ma więc "moralnego prawa do  życia".

Stosując na masową skalę "aborcję po urodzeniu"– według autorów – będzie można wyeliminować jednostki niepełnowartościowe. Na przykład cierpiące na zespół Downa czy inne ciężkie, nieuleczalne choroby. W ten sposób lekarze będą mogli zdjąć z rodzin i społeczeństwa ciężar, jaki wiąże się z wychowywaniem takich dzieci.

Nie, to nie jest opis artykułu dr. Josepha Mengele opublikowanego w 1943 roku przez "Völkischer Beobachter". Tekst ten ukazał się w roku 2012 w brytyjskim piśmie medycznym "The Journal of Medical Ethics". Jego autorzy są młodymi etykami powiązanymi z Uniwersytetem w Oksfordzie.

Lansowany przez nich pogląd jest coraz bardziej rozpowszechniony w kręgach naukowych Zachodu. W jednym z holenderskich szpitali podobne makabryczne pomysły wprowadzano już w życie. Na naszych oczach łamane jest kolejne tabu cywilizacji chrześcijańskiej. Artykuł "The Journal of Medical Ethics" pokazuje, do czego prowadzi uznanie aborcji za "zwykły zabieg" i kolejne wydłużanie terminów jej dopuszczalności.

Rzeczywiście – należy tu przyznać autorom tekstu rację – nie ma większej różnicy czy zabije się dziecko sześć miesięcy po poczęciu, czy dzień po urodzeniu.

Niestety, naukowcy, którzy postulują legalizację takich praktyk, nie zdefiniowali, kiedy dziecko przestaje być "potencjalną osobą", a staje się człowiekiem. Mając rok? Dwa? A może osiemnaście? Legalizacja "aborcji po urodzeniu" byłaby powrotem do metod rodem z III Rzeszy.

Czyli zabijania dzieci zaraz po przyjściu na świat. Według nich nie ma większej różnicy między embrionem a małym dzieckiem, bo oba nie mają jeszcze ustalonej osobowości. Dziecko po urodzeniu jest dopiero "potencjalną osobą". Nie ma więc "moralnego prawa do  życia".

Stosując na masową skalę "aborcję po urodzeniu"– według autorów – będzie można wyeliminować jednostki niepełnowartościowe. Na przykład cierpiące na zespół Downa czy inne ciężkie, nieuleczalne choroby. W ten sposób lekarze będą mogli zdjąć z rodzin i społeczeństwa ciężar, jaki wiąże się z wychowywaniem takich dzieci.

Komentarze
Jędrzej Bielecki: Emmanuel Macron wskazuje nowego premiera Francji. I zarazem traci inicjatywę
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rafał, pardon maj frencz!
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rok rządu Tuska. Normalność spowszedniała, polaryzacja największym wyzwaniem
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Rok rządów Tuska na 3+. Dlaczego nie jest lepiej?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Komentarze
Bogusław Chrabota: O dotacji dla PiS rozstrzygną nie sędziowie SN, a polityka