Mówił o systemie emerytalnym. Grzmiał: niech składki do ZUS płacą wszyscy od całości zarobków, obejmijmy nimi wszystkie umowy, podnieśmy obciążenia samozatrudnionym. Aż prosi się dopowiedzieć: obejmijmy też składkami ZUS transakcje kupna mieszkania, lokalne podatki, a następnie czas rozmów przez telefon.
PiS, gdy tylko poruszy temat wieku emerytalnego, zaraz tonie w populizmie. Zamiast podjąć poważną debatę na temat dłuższej pracy jako recepty na uzdrawianie sytuacji, postuluje wyższe składki. Innymi słowy, płaćmy więcej, a będzie lepiej.
Wystrzegajmy się takich cudownych recept. Taka kuracja nas dobije, a nie wzmocni.
Po pierwsze, zabieranie przedsiębiorczym, zaradnym czy lepiej wykwalifikowanym ludziom ich pieniędzy, aby łatać zionącą w ZUS dziurę, to droga donikąd. Spowoduje wzrost szarej strefy, zniechęcenie do biznesu, ucieczkę za granicę, zmniejszenie liczby urodzeń. Co gorsza, uderzy w tych, na których najbardziej powinno nam zależeć, czyli z trudem rodzącą się klasę średnią. Bogacze wyniosą się do rajów podatkowych czy za granicę. Opozycja, zamiast brnąć w te absurdy, powinna domagać się prawdziwych reform takich jak wzmocnienie rodziny, poprawa jakości kształcenia czy dostęp do przedszkoli.
Po drugie, postulaty posła Śniadka są po prostu szkodliwe. Jeśli zmusimy ludzi lepiej zarabiających do płacenia wyższych składek do ZUS, to zabierzemy im pieniądze, które wydają na pewno lepiej niż państwo. A oni i tak uciekną na taką formę kontraktu, aby tego uniknąć. A w przyszłości, gdy sytuacja demograficzna będzie gorsza, ZUS będzie musiał wypłacać im wyższe emerytury. Poseł Śniadek zapomina też, że 90 proc. tzw. umów śmieciowych to umowy o pracę płaci się więc od nich normalny ZUS.