Reklama

Rządowi zabrakło przyzwoitości

W czasach kryzysu pewnie także i duchowni powinni zacząć oszczędzać. Skoro owieczki masowo tracą pracę i muszą godzić się na obniżki płac, to wypadałoby, aby i pasterze zacisnęli pasa.

Publikacja: 15.03.2012 19:33

Dominik Zdort

Dominik Zdort

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Jednak atmosfera w jakiej rząd Donalda Tuska usiłuje obciąć pieniądze wydawane przez państwo na Kościół oraz sposób, w jaki ta operacja jest przeprowadzana, woła o pomstę do nieba.

Najpierw o atmosferze. W ostatnim czasie w niektórych gazetach coraz częściej zaczęły pojawiać się teksty, w których duchownym stawiano szereg zarzutów. Zdarzały się mniej i bardziej sensowne, mniej i bardziej aktualne, ale robiły na czytelnikach wrażenie: było bowiem ich wiele i były formułowane bardzo agresywnym językiem.

Nie chcę przesądzać, że mamy do czynienia ze skoordynowaną akcją rządu i prorządowych mediów. Jednak sytuacja, gdy po medialnych oskarżeniach kilku księży o pedofilię, gabinet Tuska zapowiada zmniejszenie publicznych wydatków przeznaczonych na wsparcie duchowieństwa, jest zwykłą nieprzyzwoitością. Jeśli wśród kapłanów są winni naruszenia prawa, powinni ponieść konsekwencje.

Jednak Kościół w Polsce nie zasługuje na to, aby odnosić się do niego jak do jakiegoś mało znaczącego stowarzyszenia, któremu za karę obcina się granty. Nie powinien być tak traktowany zarówno ze względu na swoje historyczne zasługi, ale też i na bieżącą działalność. Warto wciąż powtarzać: Kościołowi zawdzięczamy ogromne dzieło duchowego wsparcia, którego udziela wierzącym (a jest nimi wciąż ponad 90 proc. Polaków), ale też materialnej pomocy, którą przekazuje potrzebującym, niezależnie od ich wiary i światopoglądu.

Teraz o sposobie, w jaki rząd załatwia tę sprawę. Mam wrażenie, że zabrakło dobrej woli i przyzwoitości. Zamiast publicznie ogłaszać zmniejszenie sumy, którą otrzyma Kościół, można było najpierw omówić tę sprawę z przedstawicielami episkopatu, wypracować jakieś porozumienie, a dopiero potem je obwieścić.

Reklama
Reklama

Ogłaszanie – przed rozpoczęciem rozmów z hierarchami – w ultymatywnej formie rządowego stanowiska może wskazywać, że premierowi i jego współpracownikom tak naprawdę nie chodzi o załatwienie sprawy, nie chodzi nawet o oszczędności (w skali budżetu będą one niewielkie). Celem jest raczej rozpętanie antyklerykalnej wojenki, która odwróci uwagę od bezczynności gabinetu Tuska w sprawach naprawdę ważnych.

Komentarze
Artur Bartkiewicz: Rządzenie zabójcze dla koalicjantów KO. Wybory będą wcześniej?
Komentarze
Bogusław Chrabota: Szczyt Wołodymyr Zełenski-Władimir Putin w Budapeszcie? Trzeba to zablokować
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Gdy dzieje się historia, rząd i prezydent spierają się o to, kto ma krótsze spodenki
Komentarze
Jacek Czaputowicz: Karol Nawrocki pojedzie do Waszyngtonu jako petent, a nie podmiotowy lider
Komentarze
Estera Flieger: Konflikt Nawrockiego z Tuskiem to ściema. Żaden nie chciał lecieć do USA
Materiał Promocyjny
Firmy coraz częściej stawiają na prestiż
Reklama
Reklama