Co jest przyczyną tego stanu rzeczy? Możliwości są dwie. Pierwsza – rodzice popadli w zbiorową histerię. Druga – pani minister nie jest zdolna rozpoznać oczywistych kłopotów, z jakimi borykają się rodzice, lub popadła w cynizm. Przekonuje bowiem, iż jest świetnie, choć gołym okiem widać, że tak nie jest. W tej sytuacji, bez względu na to, czy minister nie potrafi rozpoznać bolączek edukacji czy o nich wie, powinna z gmachu MEN przy al. Szucha odejść.

Staram się unikać kontaktów z instytucjami zajmującymi się edukacją moich dzieci. Kontakt z nimi przyprawia mnie bowiem o ból głowy. Nie zawsze się to jednak udaje. W marcu musiałem udać się do przedszkola, by zapisać tam (to obowiązek) pięcioletnią córkę. I cóż usłyszałem w gminnej placówce? Mogę przyprowadzać ją na 5 godzin dziennie: od 7 rano do 12 albo od południa do 17. Na pytanie, jak mam pracować, usłyszałem, że muszę sobie jakoś poradzić.

Rozbierzmy teraz to zdarzenie na czynniki pierwsze i zadedykujmy pani minister. Rząd mówi mi: masz zapisać pięcioletnie dziecko do przedszkola. Zapewnia mnie przy tym, że prowadzi politykę sprzyjającą rodzinie i aktywności zawodowej. Potem okazuje się jednak, że opiekę nad dzieckiem przedszkole będzie sprawować tylko przez pięć godzin. Nie mam pojęcia, jak poradzą sobie rodzice. Pozostaje im albo bierność zawodowa, albo prywatna placówka za 700–1000 zł. Tylko czy da się na nią zarobić?

Może jeszcze parę przykładów. Co rodzice mają zrobić z dziećmi w czasie wakacji, gdy przedszkola są zamykane? Dlaczego szkoły w okresie przerw świątecznych i wakacyjnych nie oferują zajęć wyrównawczych czy kółek zainteresowań? Jak poradzić sobie z dowożeniem dzieci, gdy szkoła pracuje na dwie albo trzy zmiany? Dlaczego prywatne szkoły mają w ofercie nie tylko naukę języków, ale także korepetycje z matematyki, fizyki, chemii? Co mają zrobić rodzice pięcio- i sześciolatków, by uniknąć w przyszłym roku spiętrzenia dwóch roczników maluchów w nieprzygotowanych na ich przyjęcie szkołach? Jak długo jeszcze samorządy i budżet wytrzymają finansowanie nauczycielskich superprzywilejów?

Minister nie tylko powinien rozwiązywać problemy, ale też umieć przewidzieć przyszłe wyzwania. Zamykanie oczu, gdy wokół piętrzą się problemy, to strategia stosowana przez małe dzieci.