Reklama

Czy PiS potrafi grać na kilku fortepianach?

Nawet jeśli pluralizm poglądów w PiS na temat „zamachu smoleńskiego" nie został wymyślony przez piarowców tej partii, na pewno jest to zjawisko korzystne dla ugrupowania Jarosława Kaczyńskiego i powinno być przez niego nie tylko tolerowane, ale wręcz pielęgnowane.

Publikacja: 06.05.2013 07:00

Dominik Zdort

Dominik Zdort

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

W ostatnich miesiącach bowiem ton w sprawach smoleńskich nadawał niemal wyłącznie Antoni Macierewicz, a prezes Kaczyński jego kolejnych tez nie tylko nie negował, ale – można było mieć wrażenie – wspierał je swoim autorytetem.

Tymczasem Macierewicz radykalizował się, a głoszone przez niego teorie brzmiały coraz bardziej egzotycznie i – nawet jeśli oparto je na jakichś przesłankach – były coraz trudniejsze do zaakceptowania także dla wielu wyborców PiS.

W sondażach PiS i Platforma ostatnio idą łeb w łeb, a w publikowanych dziś przez nas badaniach Homo Homini partia Kaczyńskiego jest już nawet kroczek przed ugrupowaniem Tuska. Jeśli Prawo i Sprawiedliwość chce na poważnie powalczyć o pełnię władzy, a nie tylko dawać świadectwo swojej nieustępliwości w walce o prawdę, musi grać na kilku fortepianach. Nie apelować wyłącznie do radykalnego odłamu zwolenników „teorii zamachowej", ale też do swoich mniej ekstremalnie nastawionych zwolenników. Choćby do tych, którzy wierzą w dwa wybuchy nad Smoleńskiem, ale skłaniają się ku teorii, że nie był to zamach, lecz usterka samolotu. Czy do tych, którzy winą za tragedię obarczają niefrasobliwość przygotowujących lot współpracowników Donalda Tuska oraz błędy rosyjskiej obsługi lotniska. A nawet i do tych, którzy smoleńską tragedię uważają tylko za wypadek, ale mają już dość obecnej władzy, jej nieudolności w kwestiach gospodarczych, niezdecydowania w kwestiach ideowych, uległości wobec sąsiadów ze Wschodu i Zachodu.

Czy „smoleński pluralizm" w PiS utrzyma się dłużej? Przypadek Jarosława Gowina pokazuje, że liderzy polskich ugrupowań politycznych trudno znoszą niepokornych współpracowników. Czy Jarosław Kaczyński okaże się bardziej tolerancyjny od Donalda Tuska?

Niestety, nie chodzi tu tylko o wewnętrzny problem kilku politycznych stronnictw. To kwestia interesu publicznego, który wymaga, aby największa siła polskiej opozycji nie była smoleńską sektą, lecz skuteczną i silną partią, zdolną do przejęcia i sprawowania władzy.

Reklama
Reklama

W ostatnich miesiącach bowiem ton w sprawach smoleńskich nadawał niemal wyłącznie Antoni Macierewicz, a prezes Kaczyński jego kolejnych tez nie tylko nie negował, ale – można było mieć wrażenie – wspierał je swoim autorytetem.

Tymczasem Macierewicz radykalizował się, a głoszone przez niego teorie brzmiały coraz bardziej egzotycznie i – nawet jeśli oparto je na jakichś przesłankach – były coraz trudniejsze do zaakceptowania także dla wielu wyborców PiS.

Reklama
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Zakończenie paraliżu rządu USA może doprowadzić Demokratów do zwycięstwa
Komentarze
Marzena Tabor-Olszewska: Jemy za dużo mięsa! A może za mało? Wojna światów trwa w najlepsze
Komentarze
Bogusław Chrabota: Czy Zbigniew Ziobro będzie w Budapeszcie bezpieczny
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Niedoszłe męczeństwo Zbigniewa Ziobry. Budapeszt znów zaszkodzi PiS
Materiał Promocyjny
Urząd Patentowy teraz bardziej internetowy
Komentarze
Estera Flieger: Jak polubić 11 listopada. Wylogować się do świętowania
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama