Nauczyciel demokracji z polskiego MSZ

Wyszło na jaw, kto w resorcie dyplomacji pomógł marszałek Kopacz w wyborze daty spotkania z szefem Ogólnochińskiego Zgromadzenia Przedstawicieli Ludowych. Kto z VIP-ów od spraw zagranicznych uznał, że 24. rocznicę krwawego zdławienia protestów na placu Tiananmen trzeba „obchodzić" w tym symbolicznym miejscu w towarzystwie komunistycznego VIP-a.

Publikacja: 03.06.2013 22:34

Jerzy Haszczyński

Jerzy Haszczyński

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Ryszard Waniek

To wiceminister spraw zagranicznych Jerzy Pomianowski.

Tak tłumaczy „Rz" „polską inicjatywę":

„Polska wystąpiła z inicjatywą wizyty już w marcu, gdy władzę objęła nowa generacja chińskich przywódców. Pojawiła się wówczas możliwość przyjęcia w Pekinie pani marszałek Sejmu, drugiej osoby w państwie, w pierwszej połowie czerwca. Dzięki temu uzyskaliśmy uprzywilejowaną pozycję. Bo to ci, którzy złożą nowej ekipie wizytę w pierwszej kolejności, zostaną zapamiętani najlepiej".

Ocenę „uprzywilejowanej pozycji" i tego kto i gdzie „zostanie zapamiętany najlepiej" pozostawmy na później, gdy będzie można coś konkretnego powiedzieć o skutkach wizyty delegacji sejmowej.

Teraz warto się pochylić nad wiceministrem Pomianowskim, który jest w MSZ specjalistą od szerzenia demokracji w krajach niedemokratycznych.

Niecałe pół roku temu został dyrektorem wykonawczym Europejskiego Funduszu na rzecz Demokracji, który powstał z inicjatywy jego szefa ministra Sikorskiego. Była to reakcja na pałowanie opozycji na Białorusi i rewolucje arabskie. Fundusz ma uczyć demokracji Białorusinów, Tunezyjczyków czy Mołdawian. Ma ich też zapewne uczyć dyrektor wykonawczy Pomianowski. Właśnie dał im pierwszą dobrą lekcję: są różne niedomokratyczne kraje, z jednymi, tymi dużymi świętujemy mordowanie opozycji, w drugich, mało ważnych, jak wasze, szykujemy obalanie dyktatorów. Jerzy Pomianowski uczy też demokracji w innej szlachetnej instytucji, pieszczonej przez polski MSZ, Wspólnocie Demokracji. Robił to niedawno w Azji, całkiem blisko chińskiej granicy.

Na stronie msz.gov.pl wyświetla się teraz ważna informacja „O promocji demokracji w Brukseli: otwarcie siedziby Europejskiego Funduszu na rzecz Demokracji", a w niej rzuca się w oczy ważny cytat z Sikorskiego: „Jesteśmy tutaj, aby wspierać tych, którzy są osamotnieni. Gdyż to właśnie oni, wyborcy – zwykli ludzie, społeczeństwo obywatelskie, oddolne ruchy społeczne – powinni mieć swój udział w rządzeniu w swoich krajach".

To wszystko w połączeniu z totalnym zignorowaniem pamięci o tych, którzy byli i są osamotnieni w Chinach, nie brzmi, delikatnie mówiąc, dobrze.

Chiny są oczywiście bardzo ważnym krajem i nikt przytomny nie nawołuje do ich bojkotu, ale wybranie tak symbolicznej daty na wizytę polskiej delegacji nie da się obronić. A na pewno nie uda się tym, którzy chcą uczyć demokracji naszych małych bliższych i dalszych sąsiadów. Jest tyle dni w roku, dlaczego wybór padł na 4 czerwca? Czy nie zabolało go, gdy Obama wybrał na pożegnanie z tarczą antyrakietową 17 września?

Na co liczył wiceminister Pomianowski robiąc chińskim komunistom taki prezent, dlaczego właśnie w tej dyscyplinie Polska musiała wyprzedzić wszystkich hipokrytów świata zachodniego.

To wiceminister spraw zagranicznych Jerzy Pomianowski.

Tak tłumaczy „Rz" „polską inicjatywę":

Pozostało jeszcze 97% artykułu
Komentarze
Estera Flieger: Po spotkaniu Karola Nawrockiego z Donaldem Trumpem politycy KO nie wytrzymali ciśnienia
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Donald Tusk w orędziu mówi językiem PiS. Ale oferuje coś jeszcze
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Nie wykręcajcie nam rąk patriotyzmem, czyli wojna pod flagą biało-czerwoną
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Grzegorz Braun testuje siłę państwa. Czy może więcej i pozostanie bezkarny?
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Komentarze
Kazimierz Groblewski: Ktoś powinien mocniej zareagować na antysemityzm Grzegorza Brauna
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne