Donald Tusk nie tylko schlebia w ten sposób wyborcom, wraca do platformerskich postulatów sprzed lat (wielu za nimi tęskni), ale na dodatek robi to z gwarancją pełnego bezpieczeństwa. Szansa na zebranie w tej sprawie sejmowej większości jest dosyć nikła, jeśli nie bliska zeru.
Śmiało więc można grać pod publiczkę tego typu hasłami, bez zagrożenia, że status quo istotnie się zmieni. Nie chcę być zgryźliwy i sugerować – śladem posłów Błaszczaka, czy Hofmana – że premier znów cynicznie sięga do arsenału piarowskiego; całkiem możliwe, że Donald Tusk, podobnie jak piszący te słowa rzeczywiście jest przeciwnikiem obciążania kosztami działania partii politycznych podatnika. Ta hipoteza jest zresztą dość prawdopodobna , bo trudno, by Donald Tusk nie miał świadomości, że jego własna partia, wciąż partia władzy, ma ułatwione możliwości korzystania ze składek obywateli, czy dotacji ze strony biznesu. Zapewne jest w tej kwestii w znacznie lepszej sytuacji, niż Prawo i Sprawiedliwość, czy PSL.
Co innego wywołuje moje szczere oburzenie. To otwartość z jaką przeciwnicy pomysłu Tuska zaznaczają, że zniesienie finansowania partii politycznych z budżetu zepsuje demokrację i wystawi polską scenę polityczną na ryzyko gigantycznej korupcji. Najbardziej dziwi, kiedy mówią to politycy. W ich ustach bowiem to nic innego jak wypowiedziany z pełną szczerością szantaż; zniesiecie finansowanie, uruchomimy mechanizmy korupcyjne! To wyraz - tak to widzę – kompletnej krótkowzroczności, a nawet więcej, bezczelności. Ostrzeżenia przed rzekomo rozbuchaną korupcją (oczywiście systemu, nie w łonie własnych partii) są bowiem fatalną auto-recenzją polskiej klasy politycznej. Budują w wyborcach przekonanie, że jedynym, co powstrzymuje polityków przed kradzieżą (korupcja to kradzież), jest zapewnieniem im pełnej michy z pieniędzy podatnika.
Myślę, że należy zwrócić baczną uwagę na tych polityków, którzy szermują takim argumentem. Zaś statystyka jego stosowania musi utwierdzać w przekonaniu, że liczy się nie tyle kwestia sposobu finansowania partii, ale przejrzystości ich finansów i wprowadzenie skutecznych instrumentów kontroli antykorupcyjnej!!! Nie wiem, czy Sejm podejmie proponowaną przez Tuska propozycję. Szczerze wątpię. Ale równie szczerze mam dość tłustych politycznych kotów, które pasą się na publicznym wikcie i grożą uzbrojoną w pazury łapą każdemu, kto chce ich zgonić z kanapy.