Reklama

Straż miejska. Kura, która znosi złote jaja

Kiedy przed kilku laty w polskich miastach i miasteczkach zapanowała moda na tworzenie straży miejskich, trudno było znaleźć przeciwników tego pomysłu.

Publikacja: 02.07.2013 21:37

Tomasz Krzyżak

Tomasz Krzyżak

Foto: Fotorzepa, Adam Burakowski Adam Burakowski

Za nową formacją mundurową nie ciągnął się żaden historyczny smród. Włodarze miast zachwalali, że będzie superbezpiecznie, bo strażnicy miejscy będą wspomagali policję, i nie będzie potrzeby powoływania straży obywatelskich.

Rzeczywistość okazała się daleka od teorii. Współpraca straży z policją w praktyce nie istnieje. W wielu miejscach w kraju strażnicy miejscy swoją rolę ograniczyli do pilnowania przejść dla pieszych przy szkołach lub przeganiania z chodników handlarzy sznurówkami czy jajkami. Często też pełnili funkcję gońców, rozwożąc decyzje podatkowe lub dostarczając radnym materiały na sesje. Nic więc dziwnego, że pojawiły się głosy, by te formacje likwidować.

Jednak wraz ze zmianą prawa w Polsce, które nadało strażnikom szersze uprawnienia, samorządowcy odkryli w nowej służbie mundurowej żyłę złota. Jak Polska długa i szeroka, od Bałtyku aż po Tatry, w gminnych budżetach wysupłano pieniądze na... fotoradary. I się zaczęło. Fotoradar ukryty w krzakach, na drzewie, w atrapie kosza na śmieci. Na prostej i szerokiej drodze, gdzie zagrożenie jest minimalne. Posypały się mandaty – nawet dla rowerzystów – a do gminnych budżetów popłynęła rzeka pieniędzy. Nic dziwnego, że zainwestowano w najnowocześniejsze technologie i rozbudowano struktury zajmujące się obsługą mandatową. Liczby mówią przecież same za siebie. Nie zabija się kury znoszącej złote jaja.

Czy w tej sytuacji dziwi kogoś jeszcze fakt, że rząd wziął przykład z samorządów i postanowił załatać dziurę budżetową wpływami z mandatów? Na drogach pojawi się wkrótce 160 nowoczesnych fotoradarów, a w pościg za kierowcami ruszą nowoczesne radiowozy z wideorejestratorami.

Donald Tusk we wtorek przekonywał, że gęsta siatka fotoradarów znacznie poprawiła bezpieczeństwo. Szkoda, że nie stało się tak dzięki inwestycjom w nowe, bezpieczne drogi...

Reklama
Reklama

Ile zarabia na nas Straż Miejska?

Za nową formacją mundurową nie ciągnął się żaden historyczny smród. Włodarze miast zachwalali, że będzie superbezpiecznie, bo strażnicy miejscy będą wspomagali policję, i nie będzie potrzeby powoływania straży obywatelskich.

Rzeczywistość okazała się daleka od teorii. Współpraca straży z policją w praktyce nie istnieje. W wielu miejscach w kraju strażnicy miejscy swoją rolę ograniczyli do pilnowania przejść dla pieszych przy szkołach lub przeganiania z chodników handlarzy sznurówkami czy jajkami. Często też pełnili funkcję gońców, rozwożąc decyzje podatkowe lub dostarczając radnym materiały na sesje. Nic więc dziwnego, że pojawiły się głosy, by te formacje likwidować.

Reklama
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Sojusz Trump-Putin. Do jakich nacisków może się posunąć amerykański prezydent?
Komentarze
Bogusław Chrabota: Nowa Jałta, a sprawa polska. Mamy jeszcze czas, by się przeciwstawić
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Karol Nawrocki z prezentem od Donalda Trumpa. Donald Tusk musi się cofnąć
Komentarze
Robert Gwiazdowski: Aferka KPO. Czy wystarczy nie defraudować?
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Karol Nawrocki rozmawiał z Donaldem Trumpem dzięki kanclerzowi Niemiec
Reklama
Reklama