Sondażowy sukces PiS? Raczej powrót do wyniku z 2010 r.

Czwartkowy sondaż partyjny na zlecenie Faktów TVN wywołał sporo emocji.

Publikacja: 05.07.2013 15:40

Michał Szułdrzyński

Michał Szułdrzyński

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompala Waldemar Kompala

9 punktów procentowych przewagi Prawa i Sprawiedliwości nad Platformą Obywatelską w badaniu renomowanej sondażowni rzeczywiście robi wrażenie. Warto jednak zrobić eksperyment i porównać wyniki tego badania z rezultatem wyborów w 2011 roku, a także tych z 2007 r. Potwierdzi się, że sondaże są bezlitosne dla PO. Jednak PiS też nie ma wielkiego powodu do radości.

Po kolei. Sześć lat temu Platforma dostała 41,5 proc głosów, cztery lata później 39 proc. Czwartkowy sondaż daje jej zaś 26 proc. poparcia. Jeśli by więc wybory odbyły się dziś, a prognoza Millward Brown była poprawna, Platforma straciłaby w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy jedną trzecią wyborców. W porównaniu z 2007 rokiem jest to spadek niemal 40-procentowy.

Jeśli dodatkowo zobaczymy, jak w tym samym okresie spadało zaufanie do Donalda Tuska, jak topniały dobre oceny pracy rządu i premiera, uzyskamy obraz gigantycznych strat poniesionych przez rządzącą partię. Czy te straty można odrobić? To pytanie z pewnością zadają sobie liderzy PO. Partia, która rządzi od sześciu lat, ma małą możliwość mobilizowania wyborców składaniem kolejnych obietnic. Polacy też nie są zbytnimi optymistami w ocenie ogólnej sytuacji kraju. Nawet zintensyfikowane wysiłki wizerunkowe i komunikacyjne rządu nie sprawią, że ludzie nagle zachwycą się, w jakim wspaniałym i dobrze urządzonym kraju przyszło im mieszkać.

Ograniczona też jest możliwość chwalenia się przez Platformę sukcesami. Zamieszanie komunikacyjne w Warszawie, bałagan po wejściu w życie ustawy śmieciowej – wszystko to sprawia, że (jak to bywa w długoletnim związku) to, co Polacy kiedyś kochali w Platformie, dziś zaczyna ich złościć.

Z drugiej strony - 26 proc. poparcia to wciąż spory kapitał. Biorąc pod uwagę fakt, że od kilku miesięcy na partię rządzącą  zewsząd sypią się gromy, poparcie co czwartego badanego to i tak nieźle. Jeśli PO powstrzyma się od radykalnych błędów i będzie panować nad spójnością przekazu, może próbować przez najbliższe miesiące ten stan posiadania utrzymać. I może jej to wystarczyć.

Dlaczego? Tu przechodzimy do PiS. Jeśli porównamy sondażowe wyniki Prawa i Sprawiedliwości z rezultatem ostatnich wyborów, sytuacja wcale nie jest dla tej partii różowa. Sondaż daje jej dziś 35 proc., jednak w 2007 r. dostała 32 proc głosów, w 2011 roku było to niemal 30 proc. Mówiąc wprost – PiS polepszył swój wynik z 2007 roku raptem o trzy punkty procentowe.

Przypomnę, że w szczycie gorących emocji społecznych wywołanych katastrofą smoleńską, czyli w pierwszej turze wyborów prezydenckich w 2010 roku, Jarosław Kaczyński uzyskał 36,5 proc. głosów (Bronisław Komorowski uzyskał 41 proc, a więc mniej więcej tyle ile wynosiło wówczas poparcie dla Platformy). To oznacza, że de facto zamiast gromadzić nowych zwolenników, PiS dopiero odrabia straty poniesione od tego czasu.

Choć liderom PiS wydawało się, że bezkarnie można tracić kolejne środowiska (Marek Jurek, grupa tworząca PJN, zwolennicy Zbigniewa Ziobry, a ostatnio Przemysława Wiplera), jednak nie pozostawało to bez wpływu na sondażowe wyniki. To co określa się jako sukces PiS jest więc dopiero powrotem do wcześniejszego stanu posiadania.

Po 10 kwietnia 2010 r. PiS wpadał w wizerunkową sinusoidę – to szedł mocno w stronę smoleńskiego radykalizmu i wtedy w sondażach tracił, to walczył o wyborców środka i popularność odzyskiwał. Od kilku miesięcy PiS i Jarosław Kaczyński bardzo się pilnują, nawet 10 kwietnia 2013 r. prezes Prawa i Sprawiedliwości był niezwykle stonowany. Efekt jest. PiS osiągnął ok. 35 proc.

I co? I znalazł się w takiej samej sytuacji, jak PO – musi wymyślić się dziś całkiem na nowo, by zyskać nowych zwolenników, dzięki którym będzie mógł dojść do władzy. Na razie takiego pomysłu w PiS nie widać. A póki go nie znajdzie, PO wystarczy utrzymanie obecnego poparcia, by po wyborach dalej rządzić, tyle że z SLD.

9 punktów procentowych przewagi Prawa i Sprawiedliwości nad Platformą Obywatelską w badaniu renomowanej sondażowni rzeczywiście robi wrażenie. Warto jednak zrobić eksperyment i porównać wyniki tego badania z rezultatem wyborów w 2011 roku, a także tych z 2007 r. Potwierdzi się, że sondaże są bezlitosne dla PO. Jednak PiS też nie ma wielkiego powodu do radości.

Po kolei. Sześć lat temu Platforma dostała 41,5 proc głosów, cztery lata później 39 proc. Czwartkowy sondaż daje jej zaś 26 proc. poparcia. Jeśli by więc wybory odbyły się dziś, a prognoza Millward Brown była poprawna, Platforma straciłaby w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy jedną trzecią wyborców. W porównaniu z 2007 rokiem jest to spadek niemal 40-procentowy.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Komentarze
Estera Flieger: Po spotkaniu Karola Nawrockiego z Donaldem Trumpem politycy KO nie wytrzymali ciśnienia
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Donald Tusk w orędziu mówi językiem PiS. Ale oferuje coś jeszcze
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Nie wykręcajcie nam rąk patriotyzmem, czyli wojna pod flagą biało-czerwoną
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Grzegorz Braun testuje siłę państwa. Czy może więcej i pozostanie bezkarny?
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Komentarze
Kazimierz Groblewski: Ktoś powinien mocniej zareagować na antysemityzm Grzegorza Brauna
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne