Zgłoszona przez antropolożkę i religioznawczynię Dounię Bouzar propozycja przebudowania obowiązującego we Francji kalendarza urzędowego w ten sposób, by usunąć dwa („jakieś") święta chrześcijańskie, zastępując je muzułmańskim Eid i żydowskim Jom Kippur, szczególnie nie zaskakuje. Francja cieszy się zaszczytnym tytułem pionierki w tego rodzaju inżynierii społecznej od, bagatela, dwustu dwudziestu lat: to właśnie w październiku 1793 Konwent Rewolucyjny wprowadził Kalendarz Rewolucyjny,dw dzielący dobę na 10 godzin, 100 minut i 100 sekund, organizujący dni dw dekady, nadający nowe nazwy miesiącom i wprowadzający, w miejsce katolickich przeżytków, rewolucyjne Święta Rozumu, Geniuszu czy, obchodzony 17 września, Cnoty. Pani Bouzar, powołana przed miesiącem przez Francois Hollande'a na członka „L'observatoire de la laïcité", rady doradczej przy prezydencie Republiki, która rozpoczęła w tym roku działalność, zaczyna dość skromnie, pamiętając widać, że zbyt ambitny projekt jakobinów upadł za sprawą zegarków, które mimo starań obywateli zegarmistrzów uparcie nie dawały się przestawić na tryb 10-godzinny i tysiącminutowy.

Francuska antropolożka zadeklarowała, że formułując nowatorską propozycję, kierowała się ideałami laickimi i chęcią walki z duchem fanatyzmu i sekciarstwa religijnego. Warto jednak zastanowić się, na ile zainspirowała ją również myśl jednego z mniej znanych filozofów greckich, Prokrustesa. Jak wiadomo, dzielny ów mąż z przydomkiem Damastes wprowadzał swoją myśl w życie w attyckich lasach, praktykując ją na podróżnych przykładanych do łoża i wydłużanych lub skracanych w zależności od tego, na ile odstawali od wyznaczonego przez mędrca ideału. Ta koncepcja sztancowania sprawiedliwości zyskała odtąd, jak widać, prawo obywatelstwa w progresywnej myśli europejskiej.