Gdyby nawet jej się udało, nie ma powodu wierzyć, by demokratyczna Moskwa zachowywała się na scenie międzynarodowej inaczej niż autokratyczna. Dla Polski mogłaby być nawet groźniejsza, bo bardziej wiarygodna dla UE i NATO. Polska ocena polityki rosyjskiej jest obecnie podzielana przez główne państwa w Unii i Komisję Europejską, co daje możliwości blokowania aktywności Moskwy. Znacznie trudniej byłoby nam choćby dywersyfikować dostawy gazu czy zamykać rynek energetyczny dla rosyjskich inwestycji, gdyby w Moskwie panowała demokracja.
1
Rosja poznała zalążki systemu demokratycznego tylko dwa razy w historii, w obu wypadkach był to czas fundamentalnego kryzysu państwa. Pierwszy, kiedy po rewolucji lutowej został ustanowiony rząd tymczasowy, drugi po upadku ZSRR, gdy gabinety powołane przez Jelcyna próbowały wprowadzać liberalne reformy.
Ani razu nie była to jednak demokracja spełniająca standardy zachodnie. Rząd tymczasowy współrządził wszak z robotniczą radą Piotrogrodu i działał w cieniu wojny. System Jelcyna z kolei błyskawicznie przepoczwarzył się we władzę oligarchii, w której pierwsze skrzypce grała prezydencka „familia". W obu wypadkach okres demokratyczny szybko przeszedł w długotrwałą autokrację, komunistyczną i putinowską.
Te dwa przykłady można uznać za modelowe. Także obecnie demokracja w Rosji jest wyobrażalna jedynie po gospodarczej oraz politycznej zapaści państwa, której przecież nie można wykluczyć. Aby przetrwała dłużej, potrzebny byłby import rozwiązań prawnych oraz instytucjonalnych z Zachodu, a ponadto stały nacisk międzynarodowy na ich wdrażanie i respektowanie. Inaczej skończy się jak zwykle – autokracją.
2
Cele geopolityczne Rosji, jej postrzeganie bezpieczeństwa i rozumienie ładu międzynarodowego zrodziło się w warunkach rządów despotycznych. Jedynowładztwo nie koordynowało swoich poczynań z żadną reprezentacją narodu, ba – nawet z własną dyplomacją. Rosyjscy ministrowie spraw zagranicznych z XIX w. gorąco zaprzeczający podbojom w Azji Centralnej nie są wcale przykładem skrajnego cynizmu, oni po prostu nie byli informowani przez cara o tych ruchach.