Już w ubiegłym roku padł w naszym kraju rekord przewagi liczby zgonów nad urodzeniami. Tymczasem finanse państwa są obciążone wydatkami na rzecz osób starszych. Na emerytury i renty budżet wydaje aż 210 mld zł rocznie. Na pomoc dla rodzin znacznie mniej.
NIK twierdzi, że na wsparcie dla rodzin wychowujących dzieci idzie w Polsce około 56 mld zł. Według niezależnych ekspertów i organizacji międzynarodowych jest to jeszcze mniejsza kwota ?– 30 mld zł. Rozbieżności wynikają z metodologii obliczeń. Ale nawet zostawiając wzory matematyczne na boku, gołym okiem widać dysproporcję między środkami kierowanymi do osób starszych a tymi idącymi do rodzin. I nie chodzi o to, by zabrać pieniądze emerytom i rencistom. Trzeba po prostu zbudować rzetelny i spójny system rzeczywistego wsparcia tych, którzy mają lub chcą mieć dzieci.
Na to pomysłu jednak brak. Każdy, kto ma choć dwoje dzieci, doskonale wie, ile wydaje. Dlatego często decyzję o posiadaniu trójki lub czwórki dzieci postrzega się w kategoriach heroizmu. Pomijam już fakt, że w naszym społeczeństwie wciąż dominuje przejęte z epoki PRL widzenie w dużych rodzinach gniazd wszelkiego rodzaju patologii.
Odwrócenie niekorzystnych tendencji demograficznych wymaga radykalnej reformy. Na to jednak potrzeba gigantycznej odwagi. Problem polega na tym, że w ciągu najbliższych dwóch lat raczej nikt się na nią nie zdobędzie. Okres wyborczy nie sprzyja rewolucyjnym zmianom. Zbyt wiele można stracić...