Historię tę – wiele wskazuje na to, że w dużej części zmyśloną – stalinowska propaganda wykorzystywała, aby namawiać dzieci, by donosiły na swoich rodziców.
Dziś mamy do czynienia z polską wersją opowieści o Morozowie. Dziecko ma donosić na rodziców czy opiekunów już nie dlatego, że nie chcą oni kołochozów, ale dlatego, ?że uważają oni, iż państwo nie może im odebrać prawa do wychowania własnego potomstwa. Że twierdzą, iż czasem klaps jest lepszy dla dziecka niż tolerowanie absolutnego braku posłuszeństwa czy wykradania pieniędzy z portfela rodziców. Ukarany klapsem współczesny Pawka Morozow powinien zadzwonić na policję, a ta zajmie się już „zbrodniczymi rodzicami", i to także wtedy, gdy klaps będzie miał „charakter incydentalny".
I nie jest to żart. Kilka dni temu ?w Bartoszycach dziewięcioletni chłopiec zadzwonił na policję, by powiedzieć, że jest bity. Kilka minut później wprawdzie zadzwonił raz jeszcze, by stwierdzić, że tak nie jest, ale totalitarna machina została już puszczona w ruch i policja udała się na miejsce „przestępstwa". Na miejscu okazało się, że dzieckiem opiekuje się babcia, która opowiedziała policjantom, że chłopak nikogo się nie słucha, kradnie pieniądze ?z portfela, a także wychodzi i wraca, kiedy chce. Babcia, nie mogąc sobie z poradzić z niesfornym wnukiem, dała mu klapsa. Policja zbadała sprawę i ustaliła, że w domu nie było przemocy – a jedynie ten jeden incydentalny klaps. Mimo to skierowała sprawę do sądu rodzinnego.
To doskonały wzorzec do naśladowania. Każde dziecko, któremu nie będą się podobały metody wychowawcze rodziców, już wie, ?co powinno zrobić. Zadzwonić na policję. I to nie tylko wtedy, gdy dostanie klapsa. Przypomnijmy – także psychiczna przemoc jest w polskim prawie zakazana. A czyż nie jest taką przemocą zmuszanie młodego człowieka do zjedzenia deseru albo wyjęcia umytych naczyń ze zmywarki...
Co zatem mają zrobić rodzice, gdy dziecko ich nie słucha? Wyjścia są dwa. Mogą doprowadzić do zmiany władzy na taką, która zniesie antyrodzinne zapisy. Albo zaakceptować logikę systemu i zacząć składać doniesienia na dzieciaki, które zachowują się nieodpowiednio. Policja będzie miała wtedy wiele sukcesów w walce z przestępczością, tyle że szybko przestanie istnieć rodzina... Pytanie tylko, czy nie o to właśnie chodziło autorom idiotycznych przepisów?