Według badań sprzed dwóch lat (nowszych danych nie ma) ponad 50 tys. Polaków jest uzależnionych od gier hazardowych, a blisko 200 tys. narażonych na ryzyko uzależnienia.
Problem hazardu dostrzeżono pięć lat temu przy okazji tzw. afery hazardowej. Powołano wówczas do istnienia specjalny Fundusz Rozwiązywania Problemów Hazardowych. Gromadzone w nim środki miały iść na pomoc uzależnionym. I fundusz zgromadził na swoich kontach spore miliony, ale ich nie wydaje.
Fundusz chwali się, że od 2009 roku zorganizował dwie kampanie społeczne, które miały zwrócić uwagę Polaków na problem hazardu. Uruchomił też telefon zaufania i wspiera szkolenia dla osób prowadzących terapie dla uzależnionych. Jego przedstawiciele twierdzą, że „dopiero się rozkręcają".
Bardzo powoli, bo w ubiegłym roku z leżących na koncie funduszu prawie 74 mln zł wydano ledwie 10 mln. I to tylko dlatego, że rząd uznał, iż środki można też wydawać na kampanie dotyczące uzależnienia od pracy, zakupów i seksu. Na pozostałą część kwoty nie było pomysłu.
Grupa posłów chciała, aby środki z FRPH można było wydawać m.in. na walkę z klasycznymi uzależnieniami: od papierosów, narkotyków, a także na walkę z otyłością wśród dzieci. Rząd jednak się nie zgadza, twierdząc, że tym zajmują się ośrodki dotowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia.