Sprawa dotyczy wydarzeń sprzed dwóch lat. Kataloński rząd regionalny pod kierunkiem zbiegłego do Belgii Carlesa Puigdemonta rozpisał wówczas referendum niepodległościowe i na jego podstawie ogłosił powstanie niezawisłego państwa. Było to nie tylko brutalne pogwałcenie zapisów konstytucji, ale także jednej z fundamentalnych zasad post-frankistowskiej, hiszpańskiej demokracji. Zgodnie z nią Madryt przekazał bardzo szerokie uprawnienia 17 prowincjom w zamian za ich zobowiązanie każdej z nich, że decyzja o ewentualnej secesji musi być zatwierdzona w referendum obejmującym cały kraj. Poparcie dla takiego rozwiązania nigdzie nie było wówczas silniejsze, niż w samej Katalonii.
Wyroki przeciw separatystom brzmią groźnie, ale w rzeczywistości są o wiele bardziej umiarkowane. Sędziowie nie podzielili bowiem opinii prokuratury o wymogu odbycia minimalnego wymiaru kary przed możliwością ubiegania się przez skazanych o przedterminowe zwolnienie. To oznacza, że będą oni mogli już po upływie 1/4 wyroku, a więc za kilka miesięcy (od 2 lat oczekiwali za kratkami w więzieniu) zostać zwolnienie z więzienia i przebywać w domu pod nadzorem policji.
Co ważne, siedmiu sędziom udało się uzgodnić wyrok, pod którym mogli jednomyślnie się podpisać. Tak się stało, bo trybunał zrezygnował z najcięższego zarzutu zdrady, który zakładałby, że separatyści posunęli się do przemocy aby de facto zbudować niezależne państwo. W zamian sąd uznał, że doszło jedynie do buntu, za który kary są dwukrotnie niższe. To kategoria prawna, która co prawda także zakłada przemoc, ale w celu stworzenia korzystnego punktu wyjścia w negocjacjach z Madrytem. To sygnał umiaru, z jakim działa hiszpański wymiar sprawiedliwości.
Skazani mają zresztą teraz możliwość zaskarżenia wyroku do Trybunału Konstytucyjnego i jeśli ten dojdzie do wniosku, że zostało złamane prawo, mogą się odwołać do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.
Sprawdzian czeka jednak teraz inne kraje Unii, w szczególności Belgię, gdzie schronił się Puigdemont i kilku jego współpracowników. Mając w ręku poniedziałkowy wyrok, rząd Hiszpanii chce wystąpić przeciw nim z Europejskim Nakazem Aresztowania. Jeśli Bruksela odrzuci taką prośbę absolutnie praworządnego i demokratycznego państwa w żywotniej dla niego sprawie, będzie to bolesny cios w samą Unię Europejską, dowód braku podstawowej lojalności między krajami członkowskimi.