Jerzy Haszczyński: Samotność Polaków na Białorusi

W najtrudniejszym dla Europy momencie pandemii Łukaszenko uderzył z wielką siłą w mniejszość polską. Działaczom Związku Polaków pod wodzą Andżeliki Borys grożą wieloletnie kary więzienia, w tym samej szefowej.

Aktualizacja: 25.03.2021 18:30 Publikacja: 25.03.2021 12:24

Jerzy Haszczyński: Samotność Polaków na Białorusi

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Przypomina to lata 2005–2006, gdy dyktator stawiał miejscowym Polakom absurdalny, ale nośny zarzut, że marzy im się białoruskie Kosowo, krwawy konflikt etniczny w stylu jugosłowiańskim. Nawet nazwiska prześladowanych były wówczas podobne – Andżelika Borys czy Andrzej Poczobut zatrzymany w czwartek nad ranem działacz ZPB i wybitny dziennikarz piszący od lat także dla mediów w Polsce.

Oni i wielu innych znają ciężar represji, cierpienia. Odważni ludzie, dzięki którym przez dekady funkcjonowała największa niezależna od reżimu organizacja na Białorusi. Współpracująca z innymi niezależnymi środowiskami białoruskimi, bez żadnych autonomicznych czy separatystycznych ambicji.

Od połowy 2020 roku, od sfałszowanych wyborów Łukaszenko ma przeciw sobie znaczną część obywateli. Na ulice wychodzili protestować i Białorusini, i białoruscy Polacy. Odpowiedzią były nasilające się represje. Tortury, mordy polityczne, wysyłanie do łagrów. Ofiar są setki, więźniów politycznych ponad 300.

To wciąż dla reżimu mało, przykręca śrubę, wie, że wraz z nadejściem wiosny zaczną się nowe protesty. Próbuje dzielić umęczone jego władzą społeczeństwo, a teraz sugeruje, że białoruscy Polacy uprawiają kult wrogów Białorusi.

Białorusini i białoruscy Polacy są osamotnieni. Zainteresowanie ich losem na Zachodzie wygasło. Dominuje poczucie bezradności. Na Łukaszenkę wpływ ma tylko Putin cieszący się, że białoruski dyktator coraz bardziej uzależnia się od Kremla. Polska nie ma wpływu na Putina. Ma też problem z przekonaniem zachodnich partnerów, by wprowadzili prawdziwe sankcje.

Zachodnia opinia publiczna wie dużo o karach grożących w Polsce antyrządowym aktywistom czy pisarzowi. Mało natomiast lub nic o Polakach na Białorusi, którzy mogą trafić do łagrów. Ich bronieniu nie sprzyja niestety wizerunek, którego się dorobiliśmy.

Lista wtrąconych do więzienia na Białorusi raczej się wydłuży. Przyjdą po następnych, operacja trwa. To usłyszałem w czwartek od jednego z tamtejszych Polaków. Trudno znaleźć teraz słowa pocieszenia. My, dziennikarze z Polski, musimy jednak wciąż krzyczeć: jesteśmy z wami, solidaryzujemy się! Z Białorusinami i białoruskimi Polakami. Musimy przypominać o prześladowanych, naciskać na władze i próbować przyciągnąć uwagę zachodniej opinii publicznej.

Przypomina to lata 2005–2006, gdy dyktator stawiał miejscowym Polakom absurdalny, ale nośny zarzut, że marzy im się białoruskie Kosowo, krwawy konflikt etniczny w stylu jugosłowiańskim. Nawet nazwiska prześladowanych były wówczas podobne – Andżelika Borys czy Andrzej Poczobut zatrzymany w czwartek nad ranem działacz ZPB i wybitny dziennikarz piszący od lat także dla mediów w Polsce.

Oni i wielu innych znają ciężar represji, cierpienia. Odważni ludzie, dzięki którym przez dekady funkcjonowała największa niezależna od reżimu organizacja na Białorusi. Współpracująca z innymi niezależnymi środowiskami białoruskimi, bez żadnych autonomicznych czy separatystycznych ambicji.

Komentarze
Jędrzej Bielecki: Po exposé Radosława Sikorskiego. Polska ma wreszcie pomysł na UE
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Zdeterminowani obrońcy Ukrainy
Komentarze
Bogusław Chrabota: Budownictwo socjalne to błędna ścieżka
Komentarze
Michał Płociński: Polska w Unii – koniec epoki młodzieńczej. Historyczna zmiana warty
Komentarze
Izabela Kacprzak: Ministrowie i nowi posłowie na listach do europarlamentu to polityczny cynizm Donalda Tuska