W praktyce wiele utworów jest wykorzystywanych jedynie w opracowaniach, niektóre równolegle, w wersji pierwotnej i opracowaniach, bywa że pochodzących od różnych twórców. Ma to istotne znaczenie prawne. Jeżeli prawa do utworów pierwotnych wygasły, w płaszczyźnie majątkowej pozostaje jedynie ochrona ich opracowań.
Jednym z przykładów jest twórczość Fryderyka Chopina, wykonywana przez kilkadziesiąt lat w opracowaniach Ignacego Paderewskiego. W przypadku twórczości Chopina opracowania Paderewskiego były przedmiotem szczególnej troski polskich wydawców. W 1938 roku założyli oni spółkę pod nazwą Przedstawicielstwo Wydawców Polskich, z przedstawicielstwem w USA, w celu zapewnienia ochrony polskim utworom na terenie amerykańskim. Dbała ona o zamieszczanie na edycjach nut niezbędnej w świetle ówczesnego tamtejszego prawa noty copyrightowej oraz dokonywała zgłoszeń w Copyright Office dla zapewnienia im ochrony. Po wojnie spółka ta została reaktywowana i działała pod nazwą Agencji Autorskiej. Ochrona opracowań nie jest więc ani sprawą nową, ani tym bardziej nieznaną.
Ochrona autorska ma charakter bezwzględny. Nie uchyla jej więc w szczególności ani nieznajomość prawa autorskiego, brak informacji o trwaniu ochrony, ani wadliwa ocena dobra stanowiącego utwór, ani niedostrzeżenie rozróżnienia utworu pierwotnego i jego opracowania. Zilustrować to można przykładem wydania przed wieloma laty, zapewne w najlepszej wierze, przez jedną z największych niemieckich wytwórni płytowych popularnego utworu „Ondraszek”, znanego z repertuaru zespołu Śląsk, w bardzo udanej realizacji na dwa fortepiany. Na etykiecie zamieszczono informację: „»Ondraszek«, melodia ludowa w opracowaniu…”. Skutkiem tego było oczywiście to, że tantiemy płynęły na wskazanego na etykiecie autora opracowania. Dodać należy, że wcześniej utwór ten ukazał się w wersji pierwotnej w postaci nut, wydanej przez polskie wydawnictwo, z informacją, że jest to melodia ludowa. W rzeczywistości „Ondraszek” był oryginalnym utworem Stanisława Hadyny, zresztą nie miał (w sposób łatwo postrzegalny dla znawców) charakteru utworu ludowego. Oczywiście, po wystąpieniu ze stosownymi roszczeniami doszło do niezwłocznego usatysfakcjonowania praw Hadyny. Fakt, że pochopnie zaufano błędnej informacji zamieszczonej na edycji nutowej, nie stanowił tu żadnego argumentu.
[srodtytul]To jest opracowanie[/srodtytul]
Podane przypomnienia wiążą się z informacją, że „Dzienniczek” jest dostępny w Internecie, a prawa do niego wygasły.
„Dzienniczek” św. Faustyny w rękopisie nie został nigdy opublikowany. Ukazały się dwie edycje książkowe. W świetle prawa autorskiego stanowią one opracowania, wydane zresztą za zgodą uprawnionych z tytułu prawa autorskiego do oryginału. Były to więc odrębne od oryginału-rękopisu utwory. „Dzienniczek” w wersji oryginalnej, ze względu na swoją pierwotną formę (m.in. wobec tego, że był pisany w wizji św. Faustyny bez znaków przestankowych i jakichkolwiek korekt), wymagał opracowania. Obecnie korzystanie z któregokolwiek z tych opracowań wymaga zatem zezwolenia ich autorów i każde z nich korzysta z ochrony na zasadach ogólnych. Bardziej szczegółowo pisałem o tym w Księdze Pamiątkowej dedykowanej ks. prof. W. Góralskiemu „Finis legis Christus” (Wyd. UKSW, 2009 rok, t. I, s. 279 i nast.).