Zgłoszono dwa projekty ustaw dotyczące e-podpisów. Poselski zakłada zrównanie podpisu osobistego, czyli tego, który od lipca ma się znajdować w nowych dowodach, z podpisem odręcznym. Innymi słowy, nowe dokumenty mogłyby służyć do załatwiania wszystkich spraw urzędowych czy zawierania umów na odległość. Posłowie zdecydowali się jednak pracować nad projektem rządowym, który o podpisie osobistym nie wspomina w ogóle. Jego przyjęcie w obecnym kształcie oznaczałoby, że nowe dowody znajdą zastosowanie jedynie do ograniczonych kontaktów z e-administracją.
Sprawa jest jednak nadal otwarta, gdyż poseł Antoni Mężydło (PO) zamierza zgłosić aż 106 poprawek do rządowego projektu ustawy o podpisach elektronicznych. – Zależy mi na tym, aby ludzie chcieli korzystać z podpisu elektronicznego – powiedział wczoraj poseł po
posiedzeniu podkomisji. – Poprawki, które zgłoszę, wprowadzą swobodę w ustalaniu warunków stosowania e-podpisu. Nie ma nic gorszego niż nadregulacja rynku.
– Tak naprawdę walka rozgrywa się o utrzymanie monopolu na rynku usług certyfikacyjnych. Gdyby podpis z dowodu został zrównany z podpisem odręcznym, firmy sprzedające certyfikaty kwalifikowane straciłyby znaczną część rynku. Mało kto kupowałby u nich bezpieczny podpis, skoro mógłby wykorzystać dowód – przekonuje Wiesław Paluszyński, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Informatycznego.
– Wymiana dowodów osobistych zajmie dziesięć lat, dlatego jeszcze przez długi czas będą też funkcjonować certyfikaty kwalifikowane. Uważam jednak, że podpis w dowodzie docelowo powinien zostać zrównany z odręcznym – uważa Wacław Iszkowski, prezes Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji.