Przestępczość w sieci z roku na rok rośnie średnio o 30 proc. Powód? Po pierwsze, stale rosnąca liczba użytkowników internetu, i to nie tylko tych prywatnych, ale i przedsiębiorców. Po drugie, wykorzystywanie do przestępczej działalności wirusów i robaków internetowych. Chodzi o szkodliwe programy komputerowe, które bez wiedzy użytkowników mogą się rozprzestrzeniać na inne komputery, powodując niszczenie danych, czy umożliwiają dostęp do informacji poufnych.
Kolejny powód: coraz częściej w przestępczej działalności używane są urządzenia mobilne (laptopy, telefony komórkowe) korzystające z punktów dostępowych do internetu.
Ministerstwo Cyfryzacji, mając to na uwadze, przygotowuje projekt ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa. Dzięki niemu wiadomo będzie, kto odpowiada za bezpieczeństwo przetwarzanych informacji, koordynację, jak ścigać przestępców w sieci, jakie służby odpowiadają za konkretne naruszenia i jak poprawić skuteczność zwalczania m.in. oszustw przez internet, rozpowszechniania pornografii dziecięcej czy nielegalnego handlu lekami i anabolikami.
– Żeby skutecznie ścigać stale rozwijającą się technologicznie przestępczość, trzeba za nią technologicznie nadążać – mówi Łukasz Basiuk z zespołu specjalistów ścigających hacking komputerowy (omijanie zabezpieczeń w komputerze). Tymczasem, jak twierdzą policjanci i prokuratorzy, często na komisariacie czy w prokuraturze jest zaledwie jeden komputer z dostępem do internetu. – I jak tu skutecznie śledzić pedofila czy oszustwa w sieci? – pytają.
Na szeroko rozumianą cyberprzestępczość składają się trzy formy przestępczości: komputerowa, telekomunikacyjna i internetowa. W pierwszej obok popularnych oszustw coraz częściej pojawia się hacking komputerowy, tj. uzyskanie dostępu do sieci poprzez ominięcie zabezpieczeń, czy sabotaż, czyli zakłócanie działania systemu o istotnym znaczeniu dla bezpieczeństwa państwa.