Tour de France. Miłość i dystans na Wielkiej Pętli

Rusza kolejna edycja wyścigu Tour de France – tym razem z Bilbao. Nie ma chyba lepszego miejsca, aby pokazać, że kolarstwo jest sportem, który wciąż przyciąga tłumy.

Aktualizacja: 30.06.2023 06:29 Publikacja: 30.06.2023 03:00

Jonas Vingegaard potwierdził wysoką formę, wygrywając wyścig Critérium du Dauphiné

Jonas Vingegaard potwierdził wysoką formę, wygrywając wyścig Critérium du Dauphiné

Foto: Anne-Christine POUJOULAT / AFP

Organizatorzy Wielkiej Pętli doskonale wiedzą, jak jeszcze lepiej opakować i sprzedać największy oraz najbardziej prestiżowy wyścig świata.

Pomysłów im nie brakuje. Jeżeli już wyjeżdżają poza Francję, to do krajów i miast, gdzie kolarstwo się uwielbia i traktuje niemal jak religię. Rok temu Grand Départ (Wielki Start) odbył się w Kopenhadze, w 2019 była Bruksela, a wcześniej Düsseldorf (2017), Utrecht (2015) oraz Leeds (2014). Kolarzy nie tylko na starcie, ale też potem na trasie oklaskiwały tłumy.

Czytaj więcej

Giro d’Italia. Pogrążeni w chaosie

Szpaler w Pirenejach

Tak pewnie będzie i w sobotę w Bilbao oraz dzień później w San Sebastian, a potem także już w Pirenejach.

Kraj Basków, gdzie rozpocznie się tegoroczny wyścig, to wyjątkowo kolarski region. Wychował wielu mistrzów: Abrahama Olano, Josebę Belokiego, Iona Izaquirre czy Samuela Sancheza, by wspomnieć tylko o tych, którzy ścigali się niedawno.

Baskowie są tak zakochani w tym sporcie, że chcieli sobie nawet przywłaszczyć pochodzącego z Nawarry pięciokrotnego zwycięzcę Tour de France Miguela Induraina. Od 1994 do 2013 roku działała baskijska grupa kolarska Euskaltel-Euskadi. Odziani w pomarańczowe koszulki z flagami baskijskimi w dłoniach kibice na wąskich pirenejskich szlakach od zawsze tworzą szpaler, przez który muszą przeciskać się kolarze. Nie jest to bezpieczne, ale tworzy niepowtarzalną atmosferę wyścigu.

Czytaj więcej

Kolarstwo: Nadszedł czas kanibali

– Tour de France oraz Kraj Basków to historia pasji i wielkiej miłości – mówi Samuel Sanchez.

Hiszpański początek z pewnością będzie świetną dekoracją Wielkiej Pętli. Potem też nie będzie najgorzej. Kolarze przejadą przez pięć masywów górskich: Pireneje, Masyw Centralny, Jurę, Alpy i Wogezy. Do pokonania w drodze do Paryża jest 3405 km.

Będzie 30 – w ubiegłym roku 23 – podjazdów pod premie górskie kategorii drugiej, pierwszej i hors-categorie (poza kategorią). Zobaczymy tylko jedną, 22-kilometrową czasówkę – 18 lipca, na początku trzeciego tygodnia. Dzień później dojdzie do najtrudniejszego i pewnie najbardziej atrakcyjnego etapu z Saint-Gervais Mont-Blanc do Courchevel. Zaplanowano na trasie wyścigu osiem typowo górskich odcinków. Sporo.

Dwóch tenorów

Nie tylko scenografia jest ważna, ale przede wszystkim aktorzy. Na pierwszy plan wysuwają się 26-letni Duńczyk Jonas Vingegaard z Jumbo-Visma i dwa lata młodszy Słoweniec Tadej Pogacar z UAE Emirates. To oni wygrali trzy ostatnie edycje.

Tytułu broni Duńczyk, jest w świetnej formie. Na początku czerwca był pierwszy w Critérium du Dauphiné, czyli – jak mawiają kolarze – „najtrudniejszym jednotygodniowym wyścigu World Tour”. Wyprzedził tam w klasyfikacji generalnej drugiego Adama Yatesa (UAE Emirates) o dwie minuty i 23 sekundy. To przepaść, a w tym sezonie zwyciężył także w Wyścigu Dookoła Kraju Basków i o Gran Camino.

Pogacar, który pała żądzą rewanżu za ubiegłoroczną porażkę, miał silną nogę w pierwszej połowie sezonu. Zamieniał w złoto niemal każdy start – wygrał Wyścig Dookoła Andaluzji, Paryż – Nicea oraz słynne klasyki: Tour des Flandres, Amstel Gold Race oraz Strzałę Walońską, ale na Liege-Bastogne-Liege upadł i złamał nadgarstek.

Nie mógł normalnie trenować przez pięć tygodni, długo nie był w stanie nawet ćwiczyć na trenażerze. W Monako, gdzie mieszka, spacerował po górach, pływał, biegał po schodach. Przełom maja i czerwca spędził w Sierra Nevada, potem trenował w Alpach.

– Myślę, że będę gotowy na Tour, ale mój stan ducha jest zupełnie inny. Tym razem nie będę bronił tytułu, nie mam nic do stracenia – mówi „L’Equipe”. Presję ma czuć Vingegaard. Znajdzie się w takiej sytuacji po raz pierwszy.

Dmuchają na zimne

Słoweniec będzie miał do pomocy Rafała Majkę. Zwycięzca klasyfikacji górskiej Tour de France (2014, 2016) oraz trzech etapów tego wyścigu jest jednym z dwóch Polaków na liście startowej. Drugi to Michał Kwiatkowski z brytyjskiej grupy Ineos. Były mistrz świata został właśnie mistrzem Polski w jeździe na czas, ale ostatnie tygodnie to był dla niego trudny czas: chorował, miał kontuzje i upadki. Może karta w końcu się odwróci.

Szczęście będzie ważne, nie wszystko zależy od przygotowań. Pokazało to tegoroczne Giro d’Italia, gdzie przez koronawirusa kilku kolarzy – w tym faworyt Remco Evenepoel – musiało wycofać się z wyścigu.

Nauczeni tym doświadczeniem organizatorzy dmuchają na zimne. Tour de France jest bodaj jedyną wielką imprezą sportową, gdzie obowiązuje protokół sanitarny. Podobnie jak w poprzednich edycjach – tych z czasów pandemii – kolarze, członkowie ekip oraz dziennikarze będą musieli nosić maseczki i zachowywać dystans społeczny. Zawodnicy mają unikać rozdawania autografów i robienia selfie z kibicami. Dostęp fanów do strefy mety będzie ograniczony.

Niezależnie od tego podczas Wielkiej Pętli – nie tylko w Kraju Basków – dzięki kibicom można się spodziewać atmosfery wielkiej imprezy. To wciąż jest Tour de France.

Organizatorzy Wielkiej Pętli doskonale wiedzą, jak jeszcze lepiej opakować i sprzedać największy oraz najbardziej prestiżowy wyścig świata.

Pomysłów im nie brakuje. Jeżeli już wyjeżdżają poza Francję, to do krajów i miast, gdzie kolarstwo się uwielbia i traktuje niemal jak religię. Rok temu Grand Départ (Wielki Start) odbył się w Kopenhadze, w 2019 była Bruksela, a wcześniej Düsseldorf (2017), Utrecht (2015) oraz Leeds (2014). Kolarzy nie tylko na starcie, ale też potem na trasie oklaskiwały tłumy.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
szachy
Radosław Wojtaszek: Szachy bez Rosji niczego nie tracą
szachy
Radosław Wojtaszek wraca do formy. Arcymistrz najlepszy w Katowicach
Szachy
Święto szachów i hitowe transfery w Katowicach
Inne sporty
Magnus Carlsen wraca do Polski. Będzie gwiazdą turnieju w Warszawie
Inne sporty
Rosjanie i Białorusini na igrzyskach w Paryżu. Jak umiera olimpijski ruch oporu
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?