Dalajlama już się nie odrodzi

Wybór dalajlamy to szczególny i jedyny w swoim rodzaju proces. Ale może się on już więcej nie powtórzyć. Od 2011 r. XIV Dalajlama stoi na stanowisku, że „dobrowolnie rezygnuje ze swojej dalszej reinkarnacji”. Wybór nowego świeckiego i duchowego przywódcy Tybetu oddaje w ręce swojego narodu.

Publikacja: 02.03.2023 22:00

XIV Dalajlama Tenzin Gjaco (ur. 6 lipca 1935 r.) – duchowy i polityczny przywódca narodu tybetańskie

XIV Dalajlama Tenzin Gjaco (ur. 6 lipca 1935 r.) – duchowy i polityczny przywódca narodu tybetańskiego

Foto: shutterstock

Marzec jest dla Tybetańczyków miesiącem szczególnym. To czas smutnych wspomnień o tragicznym powstaniu z roku 1959. Szczególnie smutnym dniem jest 31 marca, obchodzony jako dzień ucieczki Dalajlamy z Tybetu. Po wielu kolejnych nieudanych próbach przywrócenia niepodległości Tybetu środowiska emigracyjne skupione wokół rządu na uchodźstwie musiały się pogodzić z utratą wszelkich nadziei. Na emigracji XIV Dalajlama odrzucił monarszy styl sprawowania władzy i przyjął monastyczny styl życia. Pytany, czy przewiduje kiedykolwiek powrót do etykiety dworskiej z Lhasy, zawsze odpowiadał: „Dla mnie nazwa »dalajlama« to tylko tytuł, określenie urzędu, który sprawuję. Ja zaś jestem po prostu człowiekiem, a także przypadkowo z woli losu Tybetańczykiem, który postanowił zostać buddyjskim mnichem”. Te słowa to także deklaracja odrzucenia pięciu wieków lamaistycznej tradycji reinkarnacji dalajlamów.

Wielki autorytet

Tenzin Gjaco jest formalnie 14. wcieleniem mnicha Genduna Drupy, oświeconego mistrza żyjącego w latach 1391–1474. W lamaizmie inkarnacja kolejnego wcielenia jest warunkiem otrzymania tytułu duchowego. W systemie monarchicznym na całym świecie sukcesja władzy opiera się na pokrewieństwie z panującym władcą. Też odwołuje się do więzów, ale biologicznych, między przodkami i ich potomkami. W kulturach wywodzących się z obrębu hinduizmu więzi fizyczne są mało istotne. Liczy się świadomość, która jest wędrującą między wcieleniami nieśmiertelną istotą.

Tybetańczycy łączą zatem prawo do sukcesji z kołem karmy. Zgodnie z ich naukami wielcy przywódcy szkół i klasztorów buddyjskich w Tybecie byli i są tulku, czyli oświeconymi, niemal boskimi istotami, dobrowolnie manifestującymi się w postaci ludzkiej przez kolejne wcielenia. Co ciekawe, owi mnisi, których dzisiaj nazywamy dalajlamami, wcale nie byli najstarszymi, a także najważniejszymi tulku w hierarchii przewodników duchowych Tybetu. Wcieleniem najstarszego przywódcy szkoły lamaistycznej w Tybecie jest mało znany na Zachodzie Karmapa, jeden z czterech najważniejszych zwierzchników szkół religijnych buddyzmu tybetańskiego.

Od mnicha po władcę

Tytuł dalajlamy, który oznacza dosłownie „lama o mądrości jak ocean”, powstał dopiero w 1578 r., kiedy tak nazwał mnicha Sonama Gjaco wielki wódz Mongołów Ałtan-chan. Kolejni dalajlamowie wywodzili z tego historycznego wyróżnienia swoją władzę duchową i polityczną nad całym państwem, mimo że formalnie tytuł króla Tybetu przyznał sobie Guszri-chan, władca Choszutów.

Dalajlamowie są mistrzami tybetańskiej szkoły Gelug. Nazwa ta po tybetańsku oznacza „szlachetność”. Szkołę tę założył żyjący na przełomie XIV i XV wieku wielki reformator buddyzmu tybetańskiego, uczony lamaizmu Je Tsongkhapa Losang Drakpa, znany również jako Dzie Riponcze. Późniejszy system monastyczny w Tybecie to w zasadzie efekt jego gruntownych reform. Tsongkhapa był twórcą technik tantrycznych nazywanych nauką „stopniowej ścieżki prowadzącej do oświecenia”. Głównymi ośrodkami monastycznymi szkoły Gelug są do dzisiaj trzy męskie klasztory. Pierwszy znajduje się w miejscowości Drepung (nazwa ta oznacza „stosy ryżu”) na górze Gambo Utse, ok. 5 km od Lhasy. Drugi to zbudowany na wysokości 4500 m n.p.m. klasztor Ganden, poświęcony Buddzie Przyszłości. Trzeci to klasztor Dzikiej Róży w Sera, ok. 2 km od Lhasy.

Dalajlamowie obok panczenlamów stali się najwyższymi autorytetami szkoły stworzonej przez Tsongkhapę, ale nie jej zwierzchnikami. Obecnym zwierzchnikiem szkoły Gelug jest lama Ganden Tripa, noszący tytuł „Dzierżawcy Złotego Tronu z klasztoru Ganden”.

Co zatem wyróżnia dalajlamów od innych tybetańskich tulku? Dlaczego są traktowani jak połączenie bóstwa z monarchą?

V Dalajlama Ngałang Lobsang Gjaco (1617 –1682), tzw. Wielki Piąty

V Dalajlama Ngałang Lobsang Gjaco (1617 –1682), tzw. Wielki Piąty

www.treasuryoflives.org/Wikimedia Commons

Od czasów IV Dalajlamy, syna mongolskiego chana Altaja, dalajlamowie są nie tylko duchownymi, ale także świeckimi przywódcami państwa tybetańskiego. Od V Dalajlamy stali się regentami królestwa rządzącymi w imieniu nieobecnego króla. Stąd V Dalajlama Ngałang Lobsang Gjaco (1617–1682) przeszedł do historii jako Ngapa Chenpo, czyli Wielki Piąty. Tytuł był w pełni zasłużony. Wielki Piąty zreformował administrację państwową, podzielił kraj na prowincje, zreformował armię, przeprowadził spis ludności i ustanowił sprawiedliwy system podatkowy. W roku 1653 odbył oficjalną podróż jako głowa państwa tybetańskiego do Pekinu. Na dworze chińskiego cesarza Shunzhi z dynastii Qing został przywitany jak król. Na czas wizyty w Pekinie zamieszkał w specjalnie zbudowanej dla niego złotej świątyni.  

Jego następca, VI Dalajlama Cangjang Gjaco, okazał się całkowitą odwrotnością poprzednika. Pił alkohol i spędzał czas z kurtyzanami, co wywoływało oburzenie wśród poddanych. Dopiero w 1720 r. godność temu urzędowi przywrócił VII Dalajlama Kelzanga Gjaco. Był jednak chińską marionetką. W 1722 r. chiński cesarz Yongzheng zainstalował 3-tys. garnizon wojskowy w Lhasie i nakazał swoim ludziom nadzór nad tybetańskimi rządami. W imieniu cesarza władzę sprawowali jego namiestnicy – ambanowie.

W 1750 r. wybuchło powstanie antychińskie. Cesarz Qianlong z dynastii Qing wysłał wojsko, którego zadaniem było „przywrócenie porządku” i ogłoszenie dalajlamy świeckim władcą Tybetu. Paradoksalnie władzę monarszą dalajlamy umocnili właśnie Chińczycy, którzy tak jak wcześniej Mongołowie uważali Tybet za swoją nieodłączną prowincję.

Dalajlama przerywa koło karmy

Zgodnie z filozofią lamaistyczną istota oświecona (tulku) może dobrowolnie przerwać cykl kolejnych wcieleń. I z takiego właśnie prawa zamierza skorzystać XIV Dalajlama, który już poprosił swój naród o wprowadzenie elekcji politycznego i duchowego przywódcy Tybetu na wzór wyboru papieża. 10 marca 2011 r. XIV Dalajlama wygłosił orędzie do swoich rodaków z okazji 52. rocznicy wybuchu narodowego powstania przeciw chińskim okupantom. Duchowy przywódca Tybetu oświadczył wówczas, że ze względu na wyjątkowe okoliczności historyczne „nadszedł czas, by przekazać jego formalną władzę wybieralnemu przywódcy”. Oświadczenie to zostało przyjęte z goryczą w kręgach tybetańskiej teokracji.

Jego Świątobliwość Tenzin Gjaco 6 lipca tego roku ukończy 88 lat. Ale jego oświadczenie nie jest pożegnaniem. Dalajlama ogłosił, że będzie żył 113 lat, aż do 2048 lub 2049 r. Jednak ze względu na obawy przed chińską interwencją w wybór swojego wcielenia nabrał przekonania, że nie odrodzi się już mocą buddyjskiej karmy, choć nadal będzie żył w pamięci świata dzięki wielkiemu przesłaniu miłości i pokoju, za które w 1989 r. został wyróżniony Pokojową Nagrodą Nobla.

W 2011 r. XIV Dalajlama na stronie internetowej tybetańskiego rządu na uchodźstwie tak uzasadniał swoją decyzję: „Jeżeli zostaniemy zmuszeni do pozostania na wygnaniu przez kolejne dziesięciolecia, nieuchronnie nadejdzie czas, gdy nie będę mógł już pełnić roli przywódcy. Musimy zatem wypracować stabilny system rządów, kiedy jestem jeszcze sprawny i zdrowy, by emigracyjna administracja mogła zdać się na siebie, nie zaś na Dalajlamę”. Propozycja ta zabezpiecza narodowy charakter wyboru następcy Tenzina Gjaco. Dzięki takiemu rozwiązaniu „istnieje szansa, że nie wmieszają się w to agenci obcych wywiadów, głównie chińskiego, jak działo się to przy wyborze innych wielkich przywódców tybetańskich w tym stuleciu”. Intrygujące jest, że Pekin przyjął oświadczenie dalajlamy z zadowoleniem, co dowodzi, że chińscy komuniści są przygotowani także na taki scenariusz wydarzeń. Na to Jego świątobliwość zwrócił uwagę, mówiąc: „To, czy instytucja dalajlamy powinna być kontynuowana, zależy od narodu tybetańskiego. Jeśli uznają, że to nie ma znaczenia, ustanie i nie będzie już XV Dalajlamy. Ale jeśli dzisiaj umrę, myślę, że będą chcieli kolejnego Dalajlamy. Celem reinkarnacji jest bowiem wypełnienie poprzedniego zadania życiowego. Moje życie jest poza Tybetem, więc logicznie rzecz biorąc, moja reinkarnacja też będzie poza Tybetem. Ale potem pojawia się następne pytanie: Czy Chińczycy to zaakceptują? Jestem przekonany, że Chiny tego nie zaakceptują. Rząd chiński najprawdopodobniej powoła innego »Dalajlamę«, podobnie jak zrobił to z Panczenlamą. Potem będą dwaj Dalajlamowie: jeden, Dalajlama Tybetańskiego Serca, i ten drugi – oficjalnie mianowany przez komunistów”.

Miejmy nadzieję, że tego drugiego jednak nie będzie.

Marzec jest dla Tybetańczyków miesiącem szczególnym. To czas smutnych wspomnień o tragicznym powstaniu z roku 1959. Szczególnie smutnym dniem jest 31 marca, obchodzony jako dzień ucieczki Dalajlamy z Tybetu. Po wielu kolejnych nieudanych próbach przywrócenia niepodległości Tybetu środowiska emigracyjne skupione wokół rządu na uchodźstwie musiały się pogodzić z utratą wszelkich nadziei. Na emigracji XIV Dalajlama odrzucił monarszy styl sprawowania władzy i przyjął monastyczny styl życia. Pytany, czy przewiduje kiedykolwiek powrót do etykiety dworskiej z Lhasy, zawsze odpowiadał: „Dla mnie nazwa »dalajlama« to tylko tytuł, określenie urzędu, który sprawuję. Ja zaś jestem po prostu człowiekiem, a także przypadkowo z woli losu Tybetańczykiem, który postanowił zostać buddyjskim mnichem”. Te słowa to także deklaracja odrzucenia pięciu wieków lamaistycznej tradycji reinkarnacji dalajlamów.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia świata
Cud nad urną. Harry Truman, cz. IV
Historia świata
Niemieckie „powstanie” przeciw Hitlerowi. Dziwny zryw w Bawarii
Historia świata
Popychały postęp i były źródłem pomysłów. Jak powstawały akademie nauk?
Historia świata
Wenecki Kamieniec. Tam, gdzie Szekspir umieścił akcję „Otella"
Historia świata
„Guernica”: antywojenny manifest Pabla Picassa