Czytaj także: Sklepy w Wigilię i Sylwestra. Jak będą otwarte?
– Nowelizacja jest konieczna, nie wiemy jednak, kiedy uda się ją uchwalić – mówi Alfred Bujara, szef sekcji handlowej NSZZ Solidarność. Nie wiadomo, czy zostaną do niej dopisane poprawki zgłoszone przez związek, który chciał również dopisania zakazu otwierania w niedzielę sklepów sieci franczyzowych. – Firmy nie podsumowały jeszcze wpływu zakazu handlu w niedziele na wyniki, a już szykuje się nowelizację, która spowoduje dodatkowe zamieszanie. I to z pominięciem konsultacji branżowych czy ekonomicznej i społecznej analizy skutków regulacji. Trudno oceniać takie postępowanie inaczej niż bardzo krytycznie – mówi Renata Juszkiewicz, prezes Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji.
– Już w 2016 r. prognozowaliśmy, że głównym efektem ograniczenia handlu w niedziele będzie przekierowanie ruchu klientów do dyskontów i teraz doskonale to widzimy. Doszło do tego, że czołowe sieci dyskontów wręcz cieszą się, że niedziel handlowych będzie mniej, ponieważ w dni je poprzedzające rośnie im wartość koszyka zakupowego. W 2019 r. ten problem się nasili – mówi Maciej Ptaszyński, dyrektor generalny Polskiej Izby Handlu. Zauważa, że negatywny wpływ zakazu widać też na wynikach sprzedaży. – Teoretycznie nadal widać zwyżki, ale są one już w wielu miesiącach niższe niż rok wcześniej, realnie niewiele powyżej naturalnego rozwoju rynku, który wynosi około 3 proc. rocznie, mimo że branży pomogło doskonałe lato i mamy też wzrost inflacji. Spada dynamika sprzedaży, sklepy nie odrabiają strat za zamknięte niedziele, a nadal nie wiemy, czego można spodziewać się po 2019 r., niewiadomą są choćby ceny energii – dodaje Ptaszyński.
Nowe zwyczaje
Wygranymi są na pewno sklepy na stacjach benzynowych, których sprzedaż wzrosła o ponad 20 proc. Lista poszkodowanych jest sporo dłuższa. – Wprowadzenie ograniczenia handlu w niedziele wpłynęło niekorzystnie zarówno na poziom odwiedzalności, jak i obroty istniejących galerii. Konsekwencją zaostrzenia zakazu w 2019 r. będą prawdopodobnie dalsze spadki, ale to wyzwanie może też stać się szansą dla zarządców centrów na zagospodarowanie przestrzeni w nowy, atrakcyjny dla konsumentów sposób – mówi Adrian Majsterek z firmy A&A inwestującej w centrum handlowo-rozrywkowe Tkalnia. – Wyzwaniem dla zarządców centrów handlowych będzie zapewnienie im jeszcze szerszej oferty komplementarnej, która przyciągnie klientów do centrum w dni wolne od handlu – dodaje.
– Zaostrzenie zakazu handlu w niedzielę z pewnością wpłynie na dalsze spadki obrotów i odwiedzalności w tradycyjnych galeriach handlowych. Małe centra handlowe typu convenience z wprowadzonym zakazem handlu poradziły sobie lepiej, bo mają bardziej równomierny rozkład klientów w poszczególne dni tygodnia i w niedziele nie notowano tam największych obrotów – mówi Aleksander Walczak, prezes grupy centrów Dekada. – Od kilku lat centra handlowe oferują klientom bardziej rozbudowane funkcje komplementarne i koncepty rekreacyjno-rozrywkowe, które stymulują wysoki wskaźnik odwiedzalności – dodaje.
Jak zauważa z kolei Bożena Gierszewska-Mroziewicz, zarządzająca grupą Neinver w tej części Europy, wbrew prognozom handel wcale nie przeniósł się masowo do internetu, tylko klienci zmodyfikowali swoje zwyczaje zakupowe. – Nie sprawdziły się czarne scenariusze analityków, dotyczące mijającego roku. O ile cała branża zanotowała spadki liczby osób odwiedzających centra, o tyle – choć rzadko mówi się o tym otwarcie – wartość sprzedaży w obiektach z reguły osiągała satysfakcjonujący poziom – mówi. – W naszych outletach Factory wartość sprzedaży pozostała na takim samym poziomie jak w roku poprzednim lub wzrosła. Co więcej, niektóre branże zanotowały nawet dwucyfrowe zwyżki obrotów. To doskonały wynik, biorąc pod uwagę znacznie mniejszą liczbę dni przeznaczonych na handel – dodaje.