Choć internet także w 2015 r. będzie najszybciej rosnącym segmentem branży handlowej, to na tym rynku nie jest wcale różowo. Panuje mordercza konkurencja, głównie cenowa. W dodatku sklepów, których i tak jest już ponad 14 tys., szybko przybywa. Prognozy wyglądają dużo optymistyczniej niż rzeczywistość.
Według firmy Euromonitor International w tym roku spodziewany jest 0,7-proc. wzrost sprzedaży detalicznej do ok. 337,9 mld zł. Na tym tle prognozy dla e-commerce są dużo lepsze. Przewidywany jest ponad 13-proc. wzrost obrotów e-sklepów, które mają ok. 22 mld zł przychodów. Kwota nie obejmuje obrotów serwisów aukcyjnych, które odpowiadają za kolejne kilkanaście miliardów złotych.
Aktywa na zbyciu
Skutki konkurencji dotykają największych graczy. Być może dlatego, według nieoficjalnych informacji „Rzeczpospolitej", na sprzedaż ponownie został wystawiony Merlin.pl, jeden z najstarszych e-sklepów w Polsce.
– Nie chcemy wykluczać żadnej opcji korzystnej dla dalszego rozwoju tego projektu i atrakcyjnej dla inwestorów – mówi Paweł Ciszek, prezes spółki Czerwona Torebka, która kupiła Merlina w 2013 r. za 51 mln zł. To połowa kwoty, którą chciał zapłacić właściciel konkurencyjnego Empiku, jednak na tę transakcję nie zgodził się Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. – Właśnie dlatego w obecnym procesie sprzedaży gracz branżowy raczej nie wchodzi w grę, firmy boją się ponownego weta Urzędu – mówi nasz rozmówca z branży finansowej.
W przypadku Merlina nie brakuje innych wątpliwości. Spółka znana jest z dużej sieci punktów, w których klienci mogli odbierać zakupy, nie płacąc za dostawę. Została ona poszerzona o sklepy Małpka Express, także należące do Czerwonej Torebki. Ta spółka ma zostać jednak sprzedana Forteam Investments, kontrolowanemu przez fundusz PineBridge. Klienci Merlina mogą też odbierać zamówienia w punktach Kolportera.