Najlepsze czasy bazary mają za sobą. Znikają szybciej niż sklepy

W ostatnim roku liczba sprzedawców na targowiskach skurczyła się o niemal 10 tys. To znacznie więcej niż sklepów. Nie pomagają im zwyczaje konsumentów czy ostra konkurencja na ceny, na przykład z dyskontami.

Publikacja: 16.02.2024 03:00

Najlepsze czasy bazary mają za sobą. Znikają szybciej niż sklepy

Foto: Bloomberg

Choć bazary nadal stanowią dużą część rynku handlowego, to z roku na rok ich pozycja słabnie. Z szacunków wywiadowni gospodarczej Dun & Bradstreet, przygotowanych specjalnie dla „Rzeczpospolitej”, wynika, że na koniec 2023 roku na polskich bazarach działało nieco ponad 109 tys. przedsiębiorstw. – W porównaniu z analogicznym okresem roku ubiegłego stanowi to spadek o blisko 2 proc. Łącznie w ostatnich 12 miesiącach z bazarów zniknęło blisko 2 tys. firm – mówi Tomasz Starzyk, rzecznik Dun & Bradstreet.

Z raportu GUS wynika, że w 2022 roku w krajowej ewidencji prowadzonej przez gminne jednostki samorządowe zarejestrowanych było niemal 2,2 tys. stałych targowisk. Ich ogólna liczba w ujęciu rocznym wzrosła o 30, ale jednocześnie powierzchnia spadła o 2,1 proc., co może wskazywać na kurczenie się liczby stoisk.

Czytaj więcej

Nie było masowych zmian cenników z początkiem roku, ale inflacja znów wzrośnie

Musi być blisko i tanio

To jednak nie jest pełen obraz sytuacji tego typu sprzedawców. W 2023 roku jednocześnie podwoiła się liczba zawieszonych działalności i stało się tak z ponad 7,2 tys. firm sprzedających na bazarach i targowiskach. – Ogółem tylko w ostatnich dwóch latach zawieszono w Polsce ponad 11 tys. firm, co stanowi 10 proc. całości rynku, czyli 10 proc. wszystkich aktywnie działających przedsiębiorstw – mówi Tomasz Starzyk.

Z danych firmy wynika, że najmocniej, bo o 3,2 proc., spadła branża detalicznej sprzedaży wyrobów tekstylnych, odzieży i obuwia prowadzona na straganach i targowiskach. Tylko niewiele lepiej jest w branży detalicznej sprzedaży żywności i napojów, gdzie w sumie ubyło 2,3 proc. firm.

Eksperci są zgodni: wszystko wskazuje na to, że czas bazarów i targowisk mija, a w kolejnych miesiącach będzie ubywało kolejnych punktów. Choć liczba sklepów także się kurczy, to zdobywające najwięcej klientów duże sieci jednak rosną. W efekcie są coraz silniejszymi konkurentami dla wszystkich form sprzedaży, także dla bazarów i targowisk.

– Podstawowe pytanie, jakie się nasuwa, to czy sprzedawcy obecni na bazarach mają dostęp do takich źródeł zaopatrzenia, by być konkurencyjnymi wobec innych sektorów rynku. Nie jest to oczywiście niemożliwe, niemniej – jak widać po kurczącym się segmencie – dość trudne. Miejsce na bazary oczywiście jest, ale nie sprzyjają im także zmiany w zachowaniach konsumentów, którzy po prostu cenią zakupy wygodne i blisko domu – mówi Maciej Ptaszyński, prezes Polskiej Izby Handlu. – Jeśli ktoś mieszka w pobliżu bazaru, to ma to dla niego wartość, dla innych z oddalonych lokalizacji już niekoniecznie. Dodatkowo nie da się nie zauważyć, że kurczy się ich grupa docelowa, zakupy na targowiskach są popularniejsze wśród starszych generacji – dodaje.

Czytaj więcej

Krzysztof Adam Kowalczyk: Hydra inflacji pokonana? Niestety, tylko chwilowo

Z ubiegłorocznego badania przeprowadzonego przez Quality Watch dla BIG InfoMonitor wynika, że mimo wszystko zwolenników bazarów w Polsce nie brakuje. Co najmniej raz w tygodniu robi tam zakupy ok. 40 proc. konsumentów, a 16 proc. ankietowanych – nawet kilka razy w tygodniu. Co piąty robi to średnio raz na tydzień. Połowa ankietowanych bywa na bazarach rzadziej, ale o nich nie zapomina. Tylko 14 proc. osób nie chodzi tam wcale, lecz głównie dlatego, że nie ma żadnych takich obiektów w okolicy.

Świeżo i ekologicznie

Bazary próbują przyciągać do siebie innymi parametrami niż tylko ceny – chodzi głównie o świeżość produktów, często promowanych jako pochodzące wprost od producentów, co niekoniecznie zawsze jest prawdą. W tej części oferty zwolenników takich miejsc nie brakuje. Ale jeśli chodzi o sprzedawców ubrań czy butów, to raczej stoją na straconej pozycji. Nie mają szans z dyskontami. Nie tylko mowa tu o Biedronce, Lidlu czy Aldi, ale także sektorze przemysłowym, jak Pepco, Action czy Dealz.

Do tego dochodzi ogromny segment zakupów internetowych, gdzie stawiający głównie na niską cenę mogą przebierać w ofertach, na krajowych czy zagranicznych platformach. Nic więc dziwnego, że właśnie tego typu bazarowych sprzedawców ubywa najszybciej. Choć ci, którzy jednak nadal działają, nieco poprawiają swoje finanse.

– Z danych z prowadzonego przez nas rejestru dłużników oraz z bazy informacji kredytowych BIK wynika, że zdecydowanie lepiej handel bazarowy radzi sobie w okresie wysokiej inflacji i drożyzny niż w czasie pandemii – mówi Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor. – W latach 2022 i 2023 wartość ich nieuregulowanych zobowiązań na rzecz dostawców oraz banków przyrastała w mniejszym stopniu niż pozostałych segmentów gospodarki. Choć akurat w 2022 roku nie doświadczył spadku zaległości, jaki udało się zaliczyć całej branży handlowej w związku ze wzmożonymi zakupami po wybuchu wojny w Ukrainie – dodaje.

Największymi zwolennikami targowisk są paradoksalnie mieszkańcy wielkich miast – deklaruje się tak aż 73 proc. badanych. Na wsiach podobnie ocenia je tylko 46 proc. ankietowanych. Na wsi takie miejsca wyglądają jednak zupełnie inaczej niż w wielkich miastach, co może tłumaczyć wciąż dużą popularność w aglomeracjach.

Handel
Ruszyły protesty przed sklepami Lidla w całej Polsce. Spór o inwestycję na Warmii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Handel
Wielkie plany LPP. Firma zainwestuje w 2025 r. 3,5 mld zł
Handel
Co po elektrykach i koniakach
Handel
Cena wigilijnych pierogów i barszczu rośnie najmocniej od kilku lat
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Handel
Znowu szykują się drogie święta. Co zdrożało najmocniej?