Jak wynika z danych UCE Research oraz uczelni WSB Merito, w sierpniu ceny rosły w ujęciu rocznym średnio 12,4 proc. Jednocześnie w przypadku oferty hipermarketów było to 8,4 proc., zaś dla dyskontów – aż 2 pkt proc. więcej. Tradycyjnie najdroższe były najmniejsze formaty, czyli sklepy osiedlowe. To dla wielu konsumentów może być zaskoczeniem, ponieważ w powszechnej opinii królami niskich cen są dyskonty.
Okazja goni okazję
– Patrząc na średnią ze wszystkich sklepów i samych hipermarketów, nie sposób nie zauważyć różnicy. Na jednych większych, np. rodzinnych zakupach, może oscylować od 50 do nawet 100 zł – mówi Robert Biegaj, ekspert rynku handlowego Grupy Offerista. – Hipermarkety wciąż mocno walczą o pozycję najtańszego formatu na rynku. I to głównie właśnie z dyskontami. Walka ta permanentnie toczy się od wielu lat, ale nie zawsze hipermarkety ją wygrywały – dodaje, podkreślając, że z reguły były lekko za dyskontami. Jak widać, teraz tendencja się odwróciła, ale trzeba uważnie rynek obserwować, ponieważ dyskonty nie powiedziały ostatniego słowa.
Kres ery hipermarketów obwieszczano już wielokrotnie. Choć liczba sklepów w tym formacie spadła w związku choćby z wyjściem z rynku Tesco, to nowe się pojawiają, choć mniej niż kiedyś.
Czytaj więcej
Tylko co setny Polak nigdy nie kupuje towarów w obniżonych cenach. W ślad za rosnącymi cenami i kosztami życia przybywa zwolenników okazji. Promocyjne zakupy to siłą rzeczy domena dyskontów i dużych sieci handlowych.