Wielka Brytania w styczniu 2021 roku podjęta długo wyczekiwaną decyzję i zniosła podatek od sprzedaży produktów menstruacyjnych, takich jak podpaski i tampony. Wcześniej produkty te klasyfikowane były jako „nieistotne dobra luksusowe” i dopiero dwa lata temu nadano im status produktów pierwszej potrzeby.
Rząd zapomniał jednak o jednej grupie produktów – bieliźnie menstruacyjnej, której popularność dynamicznie rośnie od czasu pandemii koronawirusa. Jak zachwalają ich producenci, specjalnie opracowane majtki menstruacyjne są wygodne, chłonne, można je prać ręcznie lub w pralce i wielokrotnie używać. Problem w tym, że ich ceny są bardzo wysokie, w dodatku według brytyjskiego prawa nadal klasyfikowane są jako części garderoby, przez co są obłożone 20-proc. podatkiem.
Czytaj więcej
Sąd pracy w Londynie przyznał byłej pracownicy Swiss Re odszkodowanie 1,3 mln funtów (1,6 mln dol...
Teraz jednak ma się to zmienić. Coraz więcej sieci handlowych przyłącza się do kampanii społecznej „Say Pants to the Tax”, z własnej woli obniżając ceny bielizny menstruacyjnej i naciskając na rząd, by zdjął VAT z tych produktów. Wcześniej taką decyzję podjęły Tesco i Marks & Spencer, a teraz dołączył do nich John Lewis.
Sieć domów towarowych o bogatej historii, która sięga 1864 roku, kiedy to John Lewis otworzył przy londyńskiej Oxford Street pierwszy sklep z tekstyliami, ogłosiła właśnie, że od przyszłego tygodnia obniża o 20 proc. ceny 30 typów bielizny menstruacyjnej we wszystkich swoich sklepach.