Handel, który należy do najmocniej uderzonych skutkami pandemii sektorów, przynajmniej na poziomie liczby sklepów odczuł ją nieznacznie. Na koniec lipca 2021 r. liczba sklepów w porównaniu z końcem 2020 r. zmieniła się tylko o 0,01 proc. Na koniec lipca 2021 r. w Polsce działało nieco ponad 376 tys. punktów handlu detalicznego.
– Proces kurczenia się liczby sklepów na polskim rynku wyhamowuje. Nie jest to zjawisko nowe, lecz wyraźnie rysujące się w kilku ostatnich latach – mówi Tomasz Starzyk, rzecznik Dun & Bradstreet. – W ostatnich dziesięciu latach z polskiego rynku zniknęło niemal 85 tys. punktów, a rynek skurczył się o 22 proc. Trend powoli zaczął wyhamowywać w 2017 i 2018 r. – dodaje.
Nieliczni nieco w górę
W ostatnich siedmiu miesiącach najczęściej likwidowane były sklepy z artykułami biurowymi i piśmienniczymi, jak również z artykułami używanymi, obuwiem i galanterią, a także tytoniem i wyrobami mięsnymi. Wśród najszybciej kurczących się sektorów są także apteki, których zamknięto 164.
– Pojawia się minimalna liczba nowych, dwie trzecie z nich otwieranych jest na podstawie wniosków złożonych jeszcze przed wejściem w życie „apteki dla aptekarza", więc ta pula będzie się wyczerpywać. Zaledwie co trzecia nowa apteka otwiera się na podstawie wniosku złożonego pod rządami nowej regulacji. Jej zapisy są tak restrykcyjne, że nowych aptek nie ma ani kto, ani gdzie otwierać – mówi Marcin Piskorski, prezes Związku Pracodawców Aptecznych PharmaNET. – Rynek się kurczy, znacznie więcej aptek jest zamykanych, co obserwowaliśmy od lat, ale ustawa w zasadzie wyłączyła opcję otwarcia nowej placówki. W efekcie przybywa gmin, w których nie działa już żadna – dodaje.