To przeczy zapewnieniom Donalda Trumpa, że wojna handlowa „jest dobra i łatwa do wygrania". Odrzuca też argument, że Chiny więcej stracą na starciu z ich największym parterem handlowym, bo ich gospodarka jest bardziej uzależniona od eksportu.
Analitycy Europejskiego Banku Centralnego założyli, że Stany Zjednoczone na cały import nałożą 10-proc. cła, a ich partnerzy handlowi odpowiedzą tym samym. Przy takim scenariuszu Chiny z nawiązką zrekompensowałyby straty na amerykański rynku sprzedając swoje towary gdzie indziej. Natomiast spadek inwestycji i handlu zmniejszyłby tempo wzrostu amerykańskiego PKB o 2 pkt proc. w pierwszym roku po rozpoczęciu takiej wojny handlowej. Z czasem skutki byłyby mniej bolesne, bo amerykańskie firmy dostosowałyby do nowych warunków swoją produkcję. Ale na pewno ubyłoby w USA miejsc pracy i obniżyłby się standard życia.