Zaskakujące wyniki przynosi badanie firmy PMR przeprowadzone w marcu 2017 r. Wynika z niego, że sezon bożonarodzeniowy jako szczególnie intensywny wskazuje już tylko 13 proc. sieci odzieżowych, inne okresy, takie jak posezonowe wyprzedaże czy debiut wiosennej kolekcji, uzyskały poniżej 10 proc. wskazań. 25 proc. firm wręcz mówi, że w ogóle nie obserwuje już szczególnych skoków sprzedaży w ciągu roku.
A sprzedaż rośnie
– Pod względem wartości sprzedaży obserwujemy dużą stabilność w ramach poszczególnych miesięcy całego roku. Wolumenowo przewagę ma natomiast sezon letni, kiedy klienci znacznie częściej dokonują zakupów produktów charakteryzujących się niższymi cenami niż te sprzedawane jesienią i zimą – mówi Grzegorz Lipnicki, prezes Top Secret. – Poszczególne sezony powoli zanikają, skraca się jednocześnie okres życia produktów, a klienci częściej dokonują zakupów, reagując emocjonalnie np. na aktualną pogodę, a nie planując ich długookresowo.
Inni producenci nieoficjalnie przyznają, że to po części efekt praktyk samej branży. – Rynek został popsuty, nie ma już w zasadzie sezonu wyprzedaży, ponieważ to hasło pojawia się w sklepach cały rok i ciągle, obok produktów oferowanych w ramach tzw. pierwszej ceny, stoją też wieszaki z przecenionymi – mówi szef jednej z marek. – Dodatkowo od wielu lat w zasadzie nie ma co mówić o kolekcji wiosenno-letniej czy jesienno-zimowej, ponieważ co miesiąc w sklepie część oferty jest wymieniana na nową. Kolekcji jest znacznie więcej, więc i rytm ich sprzedawania jest zupełnie inny niż przy dwóch dużych rocznie – dodaje.
Branża jest od kilku lat w dobrych nastrojach. Na ten rok PMR prognozuje, iż sprzedaż odzieży i obuwia zwiększy się o niemal 5 proc., do niemal 36 mld zł. Na rynku pojawiają się nowi gracze, rozwijający sieci w szybkim tempie. Przykładem jest choćby niemiecka sieć dyskontowa KiK, działająca w Polsce od pięciu lat. Obecnie ma już ok. 170 placówek, do końca roku ich liczba może wzrosnąć do 200.