PiS idzie do walki z biurokracją. Cięcia będą bardzo trudne

Przy rosnącej presji płacowej trudno oszczędzać na płacach. Efektywna może być cyfryzacja państwa i uproszczenie prawa, ale nie da się tego szybko zrobić.

Publikacja: 28.03.2019 20:00

PiS idzie do walki z biurokracją. Cięcia będą bardzo trudne

Foto: 123RF

Premier Mateusz Morawieckie, w ramach szukania źródeł finansowania „piątki" PiS, zapowiedział także ograniczenie biurokracji. Szczegółów brak, ale jako przykład podał brak przyrostu etatów.

Czytaj także:  „Piątka” PiS bije w miasta 

Miliardowe wydatki

Potencjał do oszczędności na zatrudnieniu i wynagrodzeniach w szeroko pojętej sferze budżetowej jest niewątpliwie duży. W 2017 r. koszty pracy wyniosły tu ok. 200 mld zł, czyli 10,2 proc. PKB. Gdyby tego typu wydatki ograniczyć choćby o 1 proc., to byłoby już 2 mld zł na plusie, gdyby zaś o 5 proc. – to już 10 mld zł.

Ciekawe, że Ministerstwo Finansów już w ubiegłorocznym Wieloletnim Planie Finansowym Państwa zaplanowało, że do 2020 r. koszty pracy w całym sektorze uda się zbić do 9,4 proc. PKB. Oznaczałoby to wydatki o kilkanaście miliardów złotych mniejsze w porównaniu z sytuacją, gdyby utrzymywały się w relacji do PKB na takim samym poziomie.

Problem w tym, że realizacja takich planów będzie szalenie trudna, i to z kilku powodów.

Czytaj także: Eksperci: niech rząd nie wystawia nas na ryzyko

Po pierwsze, państwo oszczędza na kosztach pracy w sektorze już od prawie dziesięciu lat, gdy w 2009 r. zamrożony został fundusz płac w sferze budżetowej. Takie zamrożenie oznacza, że nikt nie dostaje podwyżek; oznacza, że wyłączona została automatyczna dla wszystkich indeksacja płac np. o wskaźnik inflacji.

Efekty zamrożenia to kilka–kilkanaście miliardów złotych mniejszych wydatków rocznie – koszty pracy spadły bowiem z 11 proc. PKB w 2009 r. do 10,2 proc. PKB w 2017 r.

– Trudno jednak kontynuować ten proces ze względu na narastającą presję płacową w sektorze prywatnym, która przenosi się na sektor publicznych – zaznacza Aleksander Łaszek, główny ekonomista Fundacji FOR. – Widać to choćby na protestach nauczycieli, którzy nie dostali podwyżek od 2012 r.

– O jakichkolwiek oszczędnościach w wydatkach na oświatę, które miały finansować „piątkę" PiS, należy zapomnieć – uważa też Jeremi Mordasewicz z Konfederacji Lewiatan. – W tym sektorze pracuje ok. 600 tys. osób. Można tu zmniejszać zatrudnienie, ponieważ mamy coraz mniej dzieci, ale wszystkie tak uzyskane środki powinny być przeznaczone na wzrost wynagrodzeń – podkreśla. – Nie widzę też żadnego pola do oszczędności w służbie zdrowia, która wymaga nawet większych nakładów, niż planuje to rząd – dodaje Mordasewicz. Podobnie z policją, wojskiem, systemem sądownictwa itp. – Mamy jeszcze sektor administracji publicznej. Ale większość urzędników zatrudniona jest w samorządach. W administracji skarbowej pracuje ok. 60 tys. osób, ale skoro priorytetem rządu jest poprawa ściągalności podatków, to trudno przeprowadzić zwolnienia czy ograniczać wydatki na płace – mówi Mordasewicz.

Szukanie efektywności

Oczywiście pewne pola do cięć istnieją, jednak nie są to proste sposoby, które można wprowadzić z dnia na dzień. – Oszczędności w biurokracji to bardzo dobry kierunek – mówi Marcin Mrowiec, główny ekonomista Banku Pekao. – Mamy do dyspozycji coraz to bardziej zaawansowane technologie, cyfryzację i automatyzację procesów. Nie wszystkie czynności musi wykonywać człowiek, po części mogą go zastąpić algorytmy. Tak się dzieje choćby w bankowości – wskazuje.

- Sporo może przynieść optymalizacja różnych procesów w administracji - zaznacza też Mariusz Kuźma, ekspert Fundacji Republikańskiej. Z jednej strony chodzi np. wspólne zakupy jednostek budżetowych, czy outsourcing takich działów obsługowych, w tym np. w zakresie obsługi prawnej lub IT - co potwierdzić jednak powinny stosowne audyty procesów. Z drugiej strony należałoby położyć szczególny nacisk na system ocen efektywności pracy i wartościowania stanowisk w administracji, co pozwoliłoby na efektywniejsze wykorzystanie kadry zatrudnionej w administracji, w szczególności utrzymania zatrudnienia doświadczonych urzędników.

- Nie powiem, w sektorze publicznym wprowadza się pewne rozwiązania zmierzające do poprawy efektywności i funkcjonowania administracji - sporo się dzieje pod względem usprawniania tych procesów organizacyjnych (np. „reinventing government”). Jednak jednym z największych grzechów popełnianych w administracji jest brak analizy średnio i długoterminowej – uwzględniającej potrzeby administracji w perspektywie zakładanych do realizacji zadań rządu i administracji, w szczególności w obszarach polityki: gospodarczej, obronnej, zagranicznej i społecznej, tj. z uwzględnieniem tego gdzie jesteśmy i co chcemy osiągnąć w perspektywie kilku, a następnie kilkunastu lat - i zbyt szybkie podejmowanie działań o charakterze doraźnym - analizuje Kuźma.

– Rzeczywiście, szukanie oszczędności należałoby zacząć od znalezienia różnych nieefektywności w systemie – zaznacza też Łaszek. – Choćby takich jak dublowanie się pracy urzędów skarbowych i ZUS, które zbierają od podatników te same informacje. Poza tym należałoby też upraszczać wszelkie procedury i regulacje prawne, bo to mniej pracy dla urzędników przy egzekucji tych przepisów. Ale to zadanie zajmie trochę czasu, nie da się wprowadzić oszczędności w budżecie ad hoc – zaznacza Łaszek.

Opinia dla „rzeczpospolitej"

Łukasz Czucharski, ekspert Pracodawców RP

Kolejne rządy zapowiadają ograniczenie biurokracji, także Mateusz Morawiecki składał takie deklaracje jako wicepremier i minister rozwoju. Niestety, zwykle na postulatach się kończy. Najlepszym sposobem na ograniczenie biurokracji byłoby uproszczenie przepisów, tymczasem jesteśmy europejskim liderem, jeśli chodzi o nadprodukcję prawa, co powoduje niepewność regulacyjną wśród firm, większe obciążenia, a także rosnące koszty obsługi po stronie administracji. Cyfryzacja państwa idzie nam bardzo opornie. Za to zbyt szybo wprowadzone reformy powodują tylko chaos, czego przykładem jest sądownictwo, gdzie długość postępowań, zamiast się skrócić, właśnie się mocno wydłużyła.

Premier Mateusz Morawieckie, w ramach szukania źródeł finansowania „piątki" PiS, zapowiedział także ograniczenie biurokracji. Szczegółów brak, ale jako przykład podał brak przyrostu etatów.

Czytaj także:  „Piątka” PiS bije w miasta 

Pozostało 96% artykułu
Gospodarka
Nacjonalizacja po rosyjsku: oskarżyć, posadzić, zagrabić
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Amerykański kredyt 20 mld dol. dla Ukrainy spłaci Putin
Gospodarka
Polacy mają dość klimatycznych radykałów
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Jak pogodzić Europejski Zielony Ład z konkurencyjnością gospodarki?
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Gospodarka
Ireneusz Dąbrowski, RPP: Rząd sam sobie skomplikował sytuację