Z końcem lutego rząd przywrócił lockdown w województwie warmińsko-mazurskim. Ponownie zamknięte zostały więc hotele, pensjonaty i galerie handlowe. Zamknięte są też znów kina, teatry, muzea, galerie sztuki, korty tenisowe i baseny. Dla firm z tych terenów oznacza to już trzeci lockdown nałożony na nich od początku pandemii. W tej sytuacji przedsiębiorcy i samorządowcy zaapelowali do rządu o dodatkowe wsparcie, chociażby takie, jakie dostały gminy górskie. Tam rząd przyznał dodatkowy miliard złotych na dopłaty do zwolnień przedsiębiorców z podatku od nieruchomości oraz do inwestycji.
– Zaapelowaliśmy o taką pomoc do rządu od razu po nałożeniu lockdownu na nasz region. Zrobili to też posłowie z naszego województwa. Bez odzewu. Jesteśmy traktowani po macoszemu – mówił nam niedawni Piotr Grzymowicz, prezydent Olsztyna. Tłumaczył, że przez lockdown cierpią przedsiębiorcy i całe miasto. – Mamy baseny, które nie mogą działać. Nie możemy też świadczyć usług rekreacyjnych. To oznacza dla nas utratę dochodów – tłumaczył.
– Nowy lockdown to dla nas jak zamknięcie okna na świat. Poziom zakażeń w województwie warmińsko-mazurskim od ponad dwóch miesięcy utrzymywał się na najwyższym poziomie. Niezrozumiałe więc jest wprowadzenie obostrzeń praktycznie z dnia na dzień, bez konsultacji z samorządami i przedsiębiorcami. Rząd nie zaoferował też w związku z tym niezbędnej pomocy: ani samorządom, ani przedsiębiorcom – mówi Tomasz Andrukiewicz, prezydent Ełku. Tłumaczy, że branża turystyczna, hotelarska i gastronomiczna odgrywa ważną rolę w regionie warmińsko-mazurskim. – Oczekiwaliśmy podobnego potraktowania jak turystyczne gminy górskie – dodaje.
Opowiada też, że 1 marca złożył wnioski do premiera o dodatkową pomoc przedsiębiorcom, w szczególności z branży turystycznej, gastronomicznej i hotelarskiej. Odpowiedzi nie dostał. Poprosił też o stworzenie tarczy antykryzysowej dla samorządów. – Musieliśmy zamknąć pływalnię, kino, muzeum, centrum kultury z galerią czy stadion. Tam pracują mieszkańcy mojego miasta. Instytucje nie pracują, nie mają przychodów z usług, a koszty pozostają – wynagrodzenia. Nie mamy zwolnień ani zwrotów z ZUS. W komunikacji miejskiej nie możemy przekroczyć limitów pasażerów. Spadły wpływy z biletów – wylicza prezydent Andrukiewicz. – Oczekuję prawdziwego dialogu rządu z samorządami, chyba że to wszystko ma zmierzać do centralizacji. Wówczas strategia milczenia i braku odzewu może się okazać skuteczna.