Czas leci, strony wymieniają się koncepcjami reform, a porozumienia jak nie było tak i nie ma. Jak informuje „Financial Times", przedstawiony w poniedziałek przez Greków projekt zmian nie zyskał aprobaty Brukseli i tym samym podzieli los wcześniejszych koncepcji.
O co tym razem chodzi? Z informacji dziennika wynika, że Pierre Moscovici, komisarz ds. ekonomicznych i finansowych, podatków i ceł, zwrócił uwagę na rozdźwięk pomiędzy poniedziałkowa propozycją a tym, co ustalone zostało pomiędzy szefem Komisji Europejskiej Jean-Claude Junckerem i premierem Grecji Aleksisem Tsiprasem.
W ocenie przedstawicieli UE sprawa wygląda jasno. Brukselscy negocjatorzy wychodzą z założenia, że w ubiegłym tygodniu udało się wypracować porozumienie dotyczące celów, jakie maja być osiągnięte przy pomocy dalszych reform. Tymczasem grecka strona zrobiła zupełnie coś innego. Ateny przygotowały projekt pakietu reform, ale równolegle zmodyfikowali stawiane sobie cele. Pożyczkodawcy domagają się, by nadwyżka pierwotna w budżecie tego kraju utrzymywana była na poziomie 1 proc. PKB w tym roku, 2 proc. w przyszłym oraz 3 proc. za dwa lata. Z kolei Grecja proponuje poziom 0,75 proc. w tym roku oraz odpowiedni 1,75 oraz 2,75 w nastepnych. W ocenie Brukseli jest to jednak nie do przyjęcia i dlatego domagają się od Greków przepisania wszystkiego od nowa.
- Piłka jest teraz po stronie Grecji – stwierdził we wtorek rzecznik KE Margaritis Schinas.
Zagrożona bankructwem Grecja od miesięcy prowadzi negocjacje z Komisją Europejską, Międzynarodowym Funduszem Walutowym i Europejskim Bankiem Centralnym, które domagają się reform strukturalnych w zamian za odblokowanie kolejnej transzy pomocy w wysokości ok. 7,2 mld euro. Plan pomocowy dla Aten wygasa 30 czerwca. Odblokowanie tych środków jest kluczowe, gdyż grecka kasa jest pusta i zbliża się termin spłaty zadłużenia. W tym miesiącu Grecja powinna zwrócić MFW ok. 1,6 mld euro, a latem - oddać 6 mld euro EBC.