Reklama

Katastrofa na Odrze kompromituje państwo

Nie ostrzeżono w porę ludności, nie zamknięto dostępu do zatrutej rzeki. Nie zbadano wpływu na zdrowie kontaktu z zatrutą wodą lub śniętymi rybami.

Aktualizacja: 14.11.2023 06:17 Publikacja: 14.11.2023 03:00

Z zatrutej algami Odry wyłowiono 350 ton martwych ryb. Ocenia się, że rzeczywiste straty mogły być n

Z zatrutej algami Odry wyłowiono 350 ton martwych ryb. Ocenia się, że rzeczywiste straty mogły być nawet trzykrotnie większe

Foto: PAP/Marcin Bielecki

Kompromitującą porażkę poniósł polski rząd w czasie ubiegłorocznej katastrofy ekologicznej na Odrze, w której zatrute zostały setki ton ryb. Raport w sprawie związanych z nią działań administracji publicznej ma zaprezentować Najwyższa Izba Kontroli. Jak nieoficjalnie dowiedziała się „Rzeczpospolita”, NIK zarzuciła odpowiedzialnym za bezpieczeństwo obywateli instytucjom bierność i brak szybkiej reakcji wobec narastającego zagrożenia, a także niepodjęcie koniecznych w takiej sytuacji kroków mogących zapobiec rozprzestrzenianiu się gigantycznych ilości martwych ryb.

Rządzący, zamiast działać, tracili cenny czas. Choć wojewodów śląskiego i opolskiego, a także ministrów infrastruktury oraz środowiska powiadomiono o katastrofie, informacjom tym nie nadano odpowiedniej rangi. Także zbyt późno przekazano je do Rządowego Centrum Bezpieczeństwa (RCB): administracja publiczna zaczęła działać dopiero po dziesięciu dniach, gdy do RCB zadzwoniła w sprawie śniętych ryb osoba fizyczna, a elektryzujące wiadomości dotyczące katastrofy zaczęły dominować w mediach.

Ludzi nie ostrzeżono

Ta zwłoka miała fatalne następstwa. Masa nieusuniętych z rzeki martwych ryb przesunęła się w dół Odry, co doprowadziło do wtórnego zanieczyszczenia. Odczuło to mocno województwo zachodniopomorskie. Nie ostrzeżono ludzi, nie zamknięto dostępu do zatrutej rzeki. Nie zbadano wpływu na zdrowie w przypadku kontaktu ze śniętymi rybami. Informujące o zagrożeniu alerty skierowane do ludności pojawiły się o kilkanaście dni za późno.

Tymczasem według działającej na rzecz ochrony środowiska organizacji WWF Polska zgłoszenia dotyczące obecności martwych ryb w Odrze przekazywane były przynajmniej od 26 i 27 lipca do Wód Polskich oraz wojewódzkich inspektoratów ochrony środowiska. Podobne zgłoszenia dotyczące Kanału Gliwickiego i rzeki Kłodnicy były przekazywane od końca marca do połowy lipca ubiegłego roku. – Działania podjęto zbyt późno i w niewystarczający sposób. Zawiódł system oceny jakości wód. To obywatele i organizacje pozarządowe przejęły role sprawnie działającego państwa, wdrażając działania naprawcze – informowały polskie organizacje ekologiczne skupione w Międzynarodowej Koalicji Czas na Odrę.

Bezpośrednią przyczyną katastrofy ekologicznej były kwitnące złote algi, których toksyny zabiły ryby na odcinku kilkuset kilometrów. Z Odry, a także z jej odpływów wyłowiono co najmniej 350 ton śniętych ryb. Zdaniem części naukowców straty mogły być jednak nawet trzykrotnie większe.

Reklama
Reklama

Bo woda była za słona

Natomiast jedną z przyczyn pojawienia się glonów okazało się zasolenie rzeki. – Stężenie soli jest podstawowym czynnikiem wyzwalającym obserwowany zakwit alg – stwierdzili niemieccy eksperci w raporcie przygotowanym przez niemieckie Ministerstwo Środowiska. Według raportu organizacji ekologicznej Greenpeace do katastrofy przyczyniły się zrzuty słonej wody z polskich kopalń. Dopływ ścieków i solanki zapewniały nie tylko firmy i kopalnie ze Śląska, ale również dolnośląskie i lubuskie zakłady chemiczne.

Z raportu NIK wynika, że administracja państwa nie została przygotowana do reagowania przy tego rodzaju katastrofach. Zabrakło planów działania na wypadek podobnych zagrożeń, nie przygotowano zasad pozwalających ograniczyć ryzyko oraz zminimalizować potencjalne skutki. Choć śnięte ryby pojawiły się w Odrze w ogromnych ilościach, ani minister klimatu i ochrony środowiska, ani główny inspektor ochrony środowiska nie zapewnili swobodnego dostępu do badań jakości wody – zaczęto je prowadzić dopiero po upływie ponad dwóch tygodni.

Administracja rządowa nie wywiązała się przy tym z międzynarodowych zobowiązań, opóźniając zgłoszenie o sytuacji do Czech i Niemiec, co pozwoliłoby im przygotować się na zagrożenia. Niemieckie władze zaalarmowano już po tym, jak o skażeniu informowano z Frankfurtu nad Odrą.

Choć w sierpniu powołana została wspólna polsko-niemiecka komisja do zbadania sprawy, nie powstał jeden dokument mogący zawierać wnioski na temat przyczyn katastrofy ekologicznej, a także rekomendacje na przyszłość.

W unijnym raporcie na temat Odry stwierdzono, że była to jedna z największych katastrof ekologicznych na tej rzece w nowoczesnej historii.

Opinia dla „Rz"
Dorota Serwecińska, specjalistka ds. ochrony ekosystemów rzecznych WWF Polska

Katastrofa odsłoniła i wypunktowała wiele braków w systemie zarządzania zasobami wodnymi. Zabrakło spójnego i przejrzystego planu zarządzania kryzysowego opracowanego na takie zdarzenia. Po katastrofie natomiast okazało się, że żadna z instytucji nie czuje się odpowiedzialna za to, co się wydarzyło na Odrze. Jak zapobiegać tego typu błędom? Wymaga to wdrożenia wielu zmian prawnych i systemowych, ale przede wszystkim zmiany podejścia do samej rzeki, a ten proces należy zacząć od przekazania zarządzania wodami w ręce ministra klimatu i środowiska i rezygnacji ze szkodliwej specustawy odrzańskiej. ∑

Gospodarka
Polacy nie wierzą w Polskę wśród najbogatszych państw świata
Gospodarka
Unia sięgnie po więcej rosyjskich pieniędzy. Jest nowy plan
Gospodarka
Prof. Dani Rodrik: Europa jest przystankiem w pół drogi
Gospodarka
Czy UE pomogła polskiej gospodarce? Jednoznaczna ocena Polaków
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Gospodarka
Nie tylko fundusze, ale też rynki zbytu i inwestycje zagraniczne. To dała Polsce UE
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama