Po dwóch tygodniach, od kiedy premier Rishi Sunak zapowiedział, że zakaz produkcji aut elektrycznych w Wielkiej Brytanii wejdzie w życie nie w 2030 r., ale pięć lat później, nadal trwa szacowanie konsekwencji tego ruchu. Brytyjczycy od zawsze byli liderem wśród lobbujących na rzecz bardziej ambitnych działań w sprawie klimatu i miała do tego silny mandat. Spośród gospodarek grupy G7 to właśnie brytyjska zdołała od 1990 r. najbardziej ograniczyć emisje gazów cieplarnianych.
Rozwadnianie polityki
W 2008 r. jako pierwsza wprowadziła wiążące cele redukcji emisji, a wysokie wymagania w tej kwestii utrzymywał jeszcze rząd uważanego za populistę Borisa Johnsona. Na radykalny zwrot w tej kwestii zdecydował się jednak rządzący od roku Sunak, a przyczyną były naciski jego zaplecza, w sytuacji gdy stanowiąca je partia konserwatywna na kilkanaście miesięcy przed wyborami dołuje w sondażach.
Czytaj więcej
Sześcioro młodych Portugalczyków pozwało przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka rządy państw członkowskich Unii Europejskiej, Wielkiej Brytanii, Norwegii, Szwajcarii, Rosji oraz Turcji. Powód? Niewystarczające działania w zakresie walki z kryzysem klimatycznym.
Rozwadnianie polityki klimatycznej, na które złożyło się również złagodzenie standardów dotyczących ogrzewania domów oraz odblokowanie projektów naftowych na Morzu Północnym, Sunak motywował chęcią ulżenia dociskanym przez kryzys kosztów życia konsumentom. Choć zapewniał, że zmiany nie przeszkodzą krajowi osiągnąć neutralności klimatycznej, to że jest to nieprawda – mieli go przed ogłoszeniem decyzji informować doradcy.