Marcin Mazurek, główny ekonomista mBanku: Recejsa skończy się, zanim się rozkręci

RPP nie będzie miała w tym roku warunków, aby obniżyć stopy procentowe – ocenia Marcin Mazurek, główny ekonomista mBanku.

Publikacja: 23.02.2023 03:00

Marcin Mazurek, główny ekonomista mBanku: Recejsa skończy się, zanim się rozkręci

Foto: parkiet tv

W ostatnich dniach poznaliśmy dane dotyczące kondycji naszej gospodarki na początku 2023 r. Co z nich wynika?

Trend jest taki, jak można było oczekiwać mniej więcej od połowy ub.r. Konsumpcja idzie w kierunku recesji, a wzrost produkcji przemysłowej i produkcji budowlanej zwalnia. Zbliżamy się w kierunku dołka koniunktury. Ważna będzie inflacja. Gdy ona zacznie spadać z górki, diametralnie zmienią się nastroje konsumentów.

Gdy inflacja znajdzie się poniżej dynamiki płac, konsumpcja też wróci na ścieżkę wzrostu i spowolnienie dobiegnie końca?

Ja bym taką tezę zaryzykował. Gdzieś w połowie roku, gdy inflacja mocno zmaleje, ceny konsumpcyjne będą prawdopodobnie rosły wolniej niż płace. Bo nominalnie płace wciąż rosną szybko i trudno znaleźć powody, aby to się miało zmienić. To widać dobrze we wskaźnikach koniunktury konsumenckiej. Nigdy w historii tych badań nie było tak, że oceny bieżącej sytuacji były istotnie gorsze od oczekiwań konsumentów.

Z taką sytuacją mamy zaś do czynienia ostatnio. To wygląda tak, jak gdyby konsumenci czekali w blokach startowych, z których ruszą, gdy opadnie inflacja. Mają oszczędności zgromadzone na depozytach, nie widzą pogorszenia koniunktury na rynku pracy, więc nie muszą się obawiać o swoją sytuację finansową.

Wszystko tworzy obraz, że gospodarka zwalnia, ale nie będzie typowej recesji charakteryzującej się np. wzrostem bezrobocia. Zanim do tego dojdzie, gospodarka zacznie się rozpędzać.

Czytaj więcej

Polska w ogonie Europy. Zagadkowe załamanie PKB

A gdyby wzrost płac hamował?

Należałoby wtedy oczekiwać głębszego spadku konsumpcji, recesji i szybszego powrotu inflacji do celu. Ale to nie jest bardzo prawdopodobny scenariusz. Nie widać, aby sytuacja na rynku pracy mocno się psuła. Mamy strukturalny problem z niedoborem pracowników i firmy muszą się mocno namęczyć, żeby ich utrzymać. Po oczyszczeniu z wpływu czynników sezonowych płace rosną o ok. 1 proc. miesięcznie, czyli o kilkanaście procent rocznie.

Czy przy takim wzroście płac możliwe jest, że na koniec roku inflacja będzie w okolicy 6 proc., jak oczekuje NBP?

Dyskusja o inflacji dotąd opierała się na założeniu, że w globalnej gospodarce dojdzie do spowolnienia, które odczujemy też w Polsce, a to będzie miało tradycyjny wpływ na rynek pracy, tzn. doprowadzi do jego rozluźnienia. Wzrost płac wyhamuje, co ułatwi powrót inflacji do celu.

Wydaje mi się, że oddaliliśmy się od tego scenariusza. Wzrost płac pozostaje solidny pomimo zaawansowanego już spowolnienia w gospodarce. A widzimy już sygnały, że gospodarka szuka dna. Jasne jest, że po lutym inflacja będzie ostro spadała, w dużej mierze z powodu efektu wysokiej bazy odniesienia.

Ale to, do jakiego poziomu inflacja spadnie na dłuższą metę, zdeterminuje właśnie dynamika płac. Przy dwucyfrowym wzroście płac opadanie inflacji w kierunku celu NBP będzie trwało bardzo długo. Dlatego w naszym scenariuszu RPP nie znajdzie w tym roku miejsca na obniżkę stóp procentowych.

W ostatnich dniach poznaliśmy dane dotyczące kondycji naszej gospodarki na początku 2023 r. Co z nich wynika?

Trend jest taki, jak można było oczekiwać mniej więcej od połowy ub.r. Konsumpcja idzie w kierunku recesji, a wzrost produkcji przemysłowej i produkcji budowlanej zwalnia. Zbliżamy się w kierunku dołka koniunktury. Ważna będzie inflacja. Gdy ona zacznie spadać z górki, diametralnie zmienią się nastroje konsumentów.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Gospodarka
20 lat Polski w UE. Dostęp do unijnego rynku ważniejszy niż dotacje
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?
Gospodarka
Bez potencjału na wojnę Iranu z Izraelem
Gospodarka
Grecja wyleczyła się z trwającego dekadę kryzysu. Są dowody
Gospodarka
EBI chce szybciej przekazać pomoc Ukrainie. 560 mln euro na odbudowę
Gospodarka
Norweski fundusz: ponad miliard euro/dolarów zysku dziennie