Złoty, który w październiku należał do najsilniejszych walut świata, dalej odrabia straty z poprzednich miesięcy. Wspierają go wycofywanie płynności z rynku przez niechętny ostatnio podwyżkom stóp NBP i nadzieje, że mimo kampanii wyborczej rząd utrzyma potrzeby pożyczkowe w ryzach. Decydujący wpływ na złotego wciąż ma jednak sytuacja na świecie.
Czwarta z rzędu 75-pkt podwyżka stóp Fedu oraz dalsze zaostrzanie przez niego jastrzębiej retoryki to czynniki, które krajowej walucie powinny ciążyć, a dolarowi sprzyjać. Mimo to w piątek za euro chwilowo płacono nawet poniżej 4,68 zł, co nie zdarzyło się od dwóch i pół miesiąca, a kurs dolara był nad Wisłą bliski zejścia najniżej od września.
Nadzieja płynie z Chin
W środę szef amerykańskiego banku Jerome Powell zasugerował dalsze podwyżki stóp, a piątkowe dane z rynku pracy nie wskazały na słabnięcie gospodarki zza oceanu. Jednak te sprzyjające dolarowi okoliczności inwestorzy wykorzystali do realizacji zysków z trwającego już kilkanaście miesięcy jego umocnienia.
Indeks dolara tąpnął w piątek o 1,8 proc., najmocniej od siedmiu lat, i zamknął cały tydzień w okolicach kreski. Dwie poprzednie co najmniej równie silne korekty zwyżek dolara – z marca 2009 r. i z grudnia 2015 r. – poprzedzały kilkumiesięczne okresy osłabienia głównej waluty rezerwowej świata i odbicie na cen akcji.