Witold Włodarczyk: Wódka może być hitem eksportu

Mamy potencjał, aby wódka oraz okowity i nalewki stały się eksportowymi hitami. To się jednak samo nie wydarzy, potrzebne jest wsparcie państwa – mówi Witold Włodarczyk, prezes Związku Pracodawców Polski Przemysł Spirytusowy.

Publikacja: 06.09.2022 03:00

Witold Włodarczyk, prezes Związku Pracodawców Polski Przemysł Spirytusowy

Witold Włodarczyk, prezes Związku Pracodawców Polski Przemysł Spirytusowy

Foto: mat. pras.

Mamy wojnę u sąsiada, kryzys gospodarczy i żywnościowy, inflację. Jak radzi sobie przemysł spirytusowy?

Jak cały sektor rolno-spożywczy nasza branża przechodzi obecnie bardzo trudny okres. Najbardziej uderza w nas galopujący wzrost cen surowców do produkcji, przede wszystkim zbóż oraz energii. Te dwa elementy, poza płacami, stanowią główne czynniki kosztotwórcze w przemyśle spirytusowym. Jeżeli do tego dołożymy poważny problem z opakowaniami szklanymi, które zdrożały i są trudno dostępne po zamknięciu kanałów zaopatrzenia z Rosji i Ukrainy, to mamy prawie pełen obraz niezwykle trudnej sytuacji. Dlaczego prawie pełen? Ponieważ dodatkowo od stycznia tego roku rząd zafundował nam podwyżkę akcyzy o 10 proc. oraz jej kroczący wzrost, zapisany w budżecie na kolejne pięć lat. To wszystko razem sprawia, że o rentowności zapewniającej branży solidny rozwój w oparciu o inwestycje możemy aktualnie zapomnieć. Należy się raczej zastanowić, co zrobić, aby nie doszło do sytuacji, w której cały polski przemysł spirytusowy podzieli los polskich gorzelni rolniczych, które ze względu na błędną politykę rządów zmniejszyły swój stan z ponad 1000 jeszcze w latach 90. do niespełna 50 obecnie. O ile jednak upadek gorzelni mógł ujść uwadze rządzących, o tyle upadek branży spirytusowej wnoszącej do budżetu co roku kilkanaście mld zł, w tym ponad 9 mld zł z akcyzy, nie przejdzie niezauważony.

Czytaj więcej

Forum Ekonomiczne w Karpaczu: Gospodarka w cieniu wojny

Jakie są rozwiązania?

Rynek na wyroby spirytusowe w Polsce jest nasycony. Sprzedajemy coraz mniej, choć wartościowo rynek rośnie co roku o kilka procent, głównie ze względu na inflację i podwyższanie akcyzy. Na zwiększanie przychodów przez wzrost wolumenu w oparciu o minimalną marżę nie ma szans. Szansą na rozwój branży jest eksport, mamy ogromny potencjał, ale by go znacząco zwiększyć, niezbędne są szybkie systemowe zmiany. Na sukces w eksporcie mogą liczyć jedynie te firmy, które są silne ekonomicznie w kraju i tym samym konkurencyjne na zagranicznych rynkach. Podstawą jest zapewnienie równego startu przedsiębiorcom produkującym wódki, okowity czy nalewki z pozostałymi producentami wyrobów alkoholowych. Nie może być tak, że gram tego samego alkoholu etylowego w tych wyrobach jest obłożony trzykrotnie wyższą akcyzą niż w piwie. Oczekujemy, że za półlitrową butelkę wódki o mocy 40 proc. alkoholu będziemy płacić ośmiokrotność akcyzy płaconej w przypadku piwa o zawartości 5 proc. alkoholu. To jest sprawiedliwe, logiczne i zgodne z ustawą o wychowaniu w trzeźwości. Niewiele trzeba, żeby tak się stało. Wystarczyłoby, żeby branża piwna, podobnie jak branża spirytusowa, miała naliczaną akcyzę od zawartości alkoholu – tak jak to ma miejsce w większości państw Unii Europejskiej. Dziś, gdy w branży piwnej naliczana jest akcyza od stopnia plato (de facto jest to „podatek od jakości” – czym wyższa zawartość ekstraktu, tym wyższy podatek), ta różnica nie jest ośmiokrotna, tylko ponaddwudziestokrotna. To nie tylko tworzy dyskryminację podatkową naszej branży, ale również „lukę akcyzową”. Modele ekonometryczne pokazują, że w obecnej sytuacji polski budżet z tego tytułu traci na akcyzie i VAT z branży piwnej corocznie kilka miliardów złotych. Dodatkowo na zmianie zyskałyby rzemieślnicze browary wytwarzające wysokiej jakości produkty, a trzy zagraniczne koncerny posiadające 84 proc. udziału w polskim rynku piwa przeszłyby z produkcji mocnych piw na piwa o zdecydowanie niższej zawartości alkoholu. Zyskaliby wszyscy.

Jaki wpływ na rynek alkoholi miała ustawa cukrowa – w tym podatek od małych formatów?

Ta ustawa „w cudowny sposób” ominęła piwa alkoholowe, które stanowią ponad 90 proc. rynku piwa w Polsce i ponad 50 proc. rynku alkoholi w przeliczeniu na czysty alkohol. Przez objęcie małych formatów opłatą z ustawy cukrowej przestały być one jakąkolwiek konkurencją dla tanich piw – dziś format 100 g kosztuje w granicach 8 zł, za co można bez problemu kupić trzy piwa, w których zawartość alkoholu jest podobna jak w małym formacie. Ostatnio badania udowodniły, że piwa alkoholowe są również konkurencyjne cenowo w odniesieniu do gazowanych napojów bezalkoholowych objętych tą ustawą. Podwyżka akcyzy dla całej branży alkoholowej o 10 proc. od stycznia 2022 r. była również korzystna dla browarów. Różnica w opodatkowaniu grama alkoholu pomiędzy branżą spirytusową a piwną znacznie się zwiększyła. W przypadku browarów to był wzrost średnio o …6 gr. W przypadku naszej branży o kilka złotych. W obu przypadkach zwycięzca jest tylko jeden – branża piwna.

Brak możliwości bezpiecznej sprzedaży alkoholu przez internet w Polsce, jako jedynym kraju w UE, znacząco osłabia konkurencyjność naszych producentów

Witold Włodarczyk

Czy mocne alkohole to atrakcyjny produkt eksportowy?

Absolutnie tak! W Szkocji whisky to flagowy hit eksportowy, odpowiada za 80 proc. szkockiego eksportu rolno-spożywczego, a roczna wartość jej eksportu to 5,7 mld euro, gdy eksport wódki z Polski to jedynie niespełna 150 mln euro. Z kolei w Irlandii w 89 proc. whiskey wysyła się na eksport, we Francji aż 98 proc. koniaku wyjeżdża w świat (u nas to niespełna 20 proc. produkcji wódki). Potencjał zatem jest ogromny, aby ceniona na świecie polska wódka oraz inne tradycyjne okowity i nalewki stały się naszymi eksportowymi hitami. To się jednak samo nie wydarzy, potrzebne jest wsparcie państwa w promocji, wspomaganie – szczególnie małych producentów – w pierwszych krokach za granicą, przez dofinansowywanie udziału w targach czy pomoc w nawiązywaniu kontaktów handlowych.

Jak chce pan zadbać o wizerunek i promocję rzemieślniczych producentów mocnych alkoholi?

Chciałbym zorganizować turystykę szlakiem polskich destylarni. Tego lata objechałem wszystkie firmy członkowskie PPS, które mają taki potencjał. Moja „trasa marzeń” to podróż z lotniska im. Chopina do Muzeum Polskiej Wódki w Warszawie, aby poznać historię polskiej branży spirytusowej, w Warszawie warto odwiedzić jeszcze Muzeum Powstania Warszawskiego. Dalej na trasie mamy producenta nalewek i po wizycie u niego nie można nie odwiedzić pobliskiej Żelazowej Woli, gdzie urodził się Fryderyk Chopin. Kolejny przystanek mamy u kraftowego producenta wódek ziemniaczanych w Toruniu. Skoro Toruń – to toruńskie pierniki, ale przede wszystkim Mikołaj Kopernik i Planetarium. Dalej jest Pomorze, gdzie mamy producenta okowit, a w bliskim Gdańsku kolebkę Solidarności. Ludzie by wracali z takich wypraw z bogatszą wiedzą o Polsce, naszych tradycyjnych alkoholach, a być może przypomnimy turystom zagranicznym, że Kopernik czy Chopin byli Polakami. Oczywiście tras może być więcej. Takie wożenie gości przyniosłoby też aktywizację wiejskich regionów, agroturystyki, muzeów regionalnych, wzrosłaby sprzedaż produktów ekologicznych. Tu może pomóc e-handel, by goście nie musieli kupować alkoholi na miejscu i zabierać ich do samolotu, ale by mogli kupić je przez internet z dostawą do domu. Brak możliwości bezpiecznej sprzedaży alkoholu przez internet w Polsce, jako jedynym kraju w UE, znacząco osłabia konkurencyjność naszych producentów. W Szkocji w turystyce szlakami whisky bierze udział co roku ponad 2 mln turystów, blisko 2 mln we Francji na szlakach koniaku, a w Irlandii 1,2 mln szlakami whiskey. Trasy ginu są popularne w Anglii, a u nas byśmy promowali nasze lokalne produkty: wódki, likiery, okowity, nalewki i inne destylaty. Chcemy, aby pierwsze takie szlaki turystyczne ruszyły wiosną 2023 r.

MATERIAŁ POWSTAŁ WE WSPÓŁPRACY Z ZPPPS

Mamy wojnę u sąsiada, kryzys gospodarczy i żywnościowy, inflację. Jak radzi sobie przemysł spirytusowy?

Jak cały sektor rolno-spożywczy nasza branża przechodzi obecnie bardzo trudny okres. Najbardziej uderza w nas galopujący wzrost cen surowców do produkcji, przede wszystkim zbóż oraz energii. Te dwa elementy, poza płacami, stanowią główne czynniki kosztotwórcze w przemyśle spirytusowym. Jeżeli do tego dołożymy poważny problem z opakowaniami szklanymi, które zdrożały i są trudno dostępne po zamknięciu kanałów zaopatrzenia z Rosji i Ukrainy, to mamy prawie pełen obraz niezwykle trudnej sytuacji. Dlaczego prawie pełen? Ponieważ dodatkowo od stycznia tego roku rząd zafundował nam podwyżkę akcyzy o 10 proc. oraz jej kroczący wzrost, zapisany w budżecie na kolejne pięć lat. To wszystko razem sprawia, że o rentowności zapewniającej branży solidny rozwój w oparciu o inwestycje możemy aktualnie zapomnieć. Należy się raczej zastanowić, co zrobić, aby nie doszło do sytuacji, w której cały polski przemysł spirytusowy podzieli los polskich gorzelni rolniczych, które ze względu na błędną politykę rządów zmniejszyły swój stan z ponad 1000 jeszcze w latach 90. do niespełna 50 obecnie. O ile jednak upadek gorzelni mógł ujść uwadze rządzących, o tyle upadek branży spirytusowej wnoszącej do budżetu co roku kilkanaście mld zł, w tym ponad 9 mld zł z akcyzy, nie przejdzie niezauważony.

Pozostało 81% artykułu
Gospodarka
Czy chińska nadwyżka jest groźna dla świata?
Gospodarka
Agencja S&P Global krytycznie o polityce finansowej Węgier
Gospodarka
20 lat Polski w Unii Europejskiej – i co dalej? Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Gospodarka
Jest rewizja KPO. Podatku od pojazdów spalinowych nie będzie
Gospodarka
Jest nowy bilans obecności Polski w UE. Jesteśmy na dużym plusie
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił