Eksperci poszukują odpowiedzi na pytanie, czy można było uniknąć wysokich cen gazu, z którymi zmagają się obecnie przedsiębiorcy i konsumenci. Ci pierwsi płacą po cenie giełdowej, która jest dużo wyższa niż rok temu. Na początku stycznia 2021 r. cena na rynku spot wynosiła 90 zł/MWh. Obecnie to już 381 zł, czyli ponad cztery razy więcej.
Na aż tak znaczną skalę podwyżek nie są narażeni odbiorcy taryfikowani, czyli gospodarstwa domowe. W tej grupie podwyżki mogą wynieść średnio 54 proc. Rząd chce objąć taryfami też takie instytucje jak szpitale czy domy opieki społecznej.
Czytaj więcej
Drożejący gaz może zahamować likwidację kopciuchów w domach prywatnych i komunalnych. Samorządy z...
Gdzie przyczyna dużej skali podwyżek
Podstawową przyczyną wzrostu cen gazu jest gwałtowny wzrost zapotrzebowania na surowce po uruchomieniu zamkniętych na czas lockdownów gospodarek. W 2020 r. PGNiG podpisał z Gazpromem umowę na stosowanie nowej formuły cenowej opartej na cenach giełdowych gazu, określonej wyrokiem Trybunału Arbitrażowego, w którym polska firma wygrała z rosyjską spór o zawyżone ceny. Strony uzgodniły wówczas, że do 1 lipca 2020 r. Gazprom wpłaci na konto PGNiG 1,5 mld dol. (6,2 mld zł) z tytułu nadpłaty za dostawy w latach 2014–2020.
Zmianę klauzuli krytycznie oceniają niektórzy członkowie rządu PO–PSL, których zdaniem obecna drożyzna to efekt przejścia na nową formułę rozliczeń ze starej zależnej od cen ropy, które rosły słabiej. Zdaniem Waldemara Pawlaka, byłego wicepremiera, ministra gospodarki w rządzie PO – PSL, przyjęcie klauzuli opartej o ceny typu spot, a więc giełdowe, oznacza, że zdecydowaliśmy się na istotne wahania cen. W 2020 r. rząd ogłosił, że udało się przyjąć nową formułę cenową na dostawy gazu od Gazpromu. – Wówczas chwalono się, że pozyskano nadpłaty od Gazpromu rzędu 6 mld zł. Gazprom jednak bardzo szybko te środki odzyskał w wysokiej cenie surowca. W okresie od połowy 2020 r. do grudnia 2020 r., PGNiG zapłaciło ponad 16 mld zł więcej za gaz w porównaniu do ceny opartej na ropie. W przypadku indeksacji do cen rynkowych, wzrost wartości surowca może wynieść 100, 200 czy 400 proc., tak, jak jest to obecnie. Takich gwałtownych ruchów cenowych nie ma w przypadku indeksacji do cen ropy. To pokazuje, że ta formuła cenowa niesienie ze sobą znacznie mniejsze ryzyko – uważa Waldemar Pawlak. PGNiG podkreśla, że koszty importu gazu do Polski, niezależnie od kontraktu, nie wpływają na ceny dla odbiorców końcowych. Dodaje, że krajowi dostawcy kupują gaz na Towarowej Giełdzie Energii, gdzie cena zależy od cen na giełdzie holenderskiej. Firma za drożyznę wini Gazprom.