Funkcjonowanie tzw. ustawy śmieciowej w praktyce pozostawia wiele do życzenia. Tomasz Szczerba, burmistrz gminy Wojkowice, najmłodszy burmistrz w Polsce, mówi wprost: władza ustawodawcza zawiodła w kontekście gospodarki odpadami. – Założenie było takie, że system będzie sprawnie funkcjonować, ale w praktyce pojawiły się istotne problemy natury polityczno-przetargowej i społecznej – podkreśla.
Jego zdaniem zdarza się, że władze samorządowe kluczową decyzję o opłacie śmieciowej podejmują tuż przed wyborami. Obniżając stawki, zbijają kapitał wyborczy. – Potem mieszkańcy nie rozumieją, dlaczego opłata śmieciowa rośnie. W mojej gminie w 2013 r. kwota ta została obniżona z 13 na 9 zł. System przestał się bilansować. By mógł on sprawnie funkcjonować stawka powinna wzrosnąć do 15 zł – tłumaczy Szczerba.
Tadeusz Arkit, przewodniczący sejmowej podkomisji ds. monitorowania gospodarki odpadami, przekonuje, że ustawodawca nie ma możliwości, by blokować działania nieodpowiedzialnej rady miasta. – Stała opłata od mieszkańca kierowana do samorządu to system, który sprawdził się na Zachodzie – zaznacza.
– Jesteśmy dwa lata po reformie, ale wciąż na początku drogi. Wszystko, co robimy w gospodarce odpadami, musi uwzględniać siłę nabywczą Polaków. Śrubowanie poziomu recyklingu, nowatorskich rozwiązań zagospodarowania odpadów, nie może być oderwane od naszej rzeczywistości – mówi Artur Pielech, prezes firmy FBSerwis.
A takie nierealne wydają się propozycje Brukseli. Zgodnie z nimi poziom recyklingu odpadów opakowaniowych w 2030 r. powinien wzrosnąć do 80 proc., a w przypadku odpadów komunalnych – do 70 proc.