W ramach pierwotnych ofert publicznych (IPO) osiągnięto dotąd wartość 171 mld dolarów, która przewyższyła ubiegłoroczny rekord 168 mld — wynika z danych firmy Dealogic.
Falę wywołały niebotyczne wyceny firm debiutujących na giełdzie, podsycane niskimi stopami procentowymi banku centralnego i dużymi bodźcami finansowymi w ramach walki z pandemią. To doprowadziło do spekulacji, z której korzystają nie tylko tradycyjne firmy wchodzące na giełdę, ale także spółki specjalnego przeznaczenia służące do przejmowania innych spółek (SPAC, od special purpose acquisition companies) tworzone wyłącznie, aby pozyskiwały pieniądze z IPO — pisze Reuter.
Ten pęd do IPO powinien osiągnąć jeszcze wyższy poziom w II półroczu, bo wiele znanych startupów — m.in. chińska Didi Chuxing Technology (największa w Chinach od współużytkowania pojazdów), Robinhood Markets (broker online) i Rivian Automative (producent e-pojazdów) — przygotowują wielomiliardową sprzedaż akcji.
- Jeśli rynki będą aktywne na obecnym poziomie, to będziemy niezwykle zajęci tego lata i na jesieni z powodu tych IPO. Drzewa nie rosną bez końca pod niebo, więc nie będzie rekordowych wielkości co roku, ale zakładając stabilizację możemy spodziewać się aktywnego 2022 r. — stwierdził Eddie Molloy, jeden z szefów działu rynków kapitałowych w obu Amerykach w banku Morgan Stanley.
Wykluczając przychody osiągane przez SPAC, tradycyjne debiuty dużych firm, np. koreańskiego giganta w e-handlu Coupang, osiągnęły w tym roku 67 mld dolarów, więc cały rok zapowiada się jako rekordowy. Przeciętna jednodniowa korzyść z IPO w Stanach w tym roku wynosi 40,5 proc. wobec 28,2 proc. w 2020 r. i 21,7 proc., w 2019 r — podała Dealogic. Średni tygodniowy zwrot od kapitału w 2021 r. to 35,7 proc., w 2020 r. wyniósł 32,2 proc., a w 2019 r. 25,5 proc.