Inwestorzy mają coraz mniej powodów by podtrzymywać trwający od trzech dekad boom na rynku amerykańskich papierów rządowych, kiedy poprawia się sytuacja na rynku nieruchomości mieszkaniowych w USA, zaufanie konsumentów, a także rezultaty finansowe przedsiębiorstw.
Wprawdzie obecnie rentowność 10-letnich walorów skarbowych wynosi 2,61 proc. wobec tegorocznego dołka z 1 maja na poziomie 1,3 proc., ale łączna rentowność akcji w indeksie Standard&Poor's500, mierzona odwrotnością wskaźnika cena/zysk, sięga 6,4 proc. 4-punktowa różnica jest ponad dwukrotnie większa od rocznej średniej 1,9 proc. od 2000 r.
Niektórzy inwestorzy unikają obligacji skarbowych o dłuższym terminie do wykupu w obawie, że zyski w najbliższych latach będą ograniczone. Zarządzający pieniędzmi przepowiadają koniec rajdu , który zaczął się na początku lat 80. ubiegłego stulecia, kiedy Paulowi Volckerowi, ówczesnemu szefowi Rezerwy Federalnej udało się zwalczyć inflację.
- Zaczęła się stracona dekada dla obligacji - twierdzi Howard Ward, odpowiadający za inwestycje Gamco Investors. Przekonuje, że w okresie najbliższych lat na akcjach prawdopodobnie będzie można zarobić więcej niż na obligacjach, gdyż kondycja gospodarki Stanów Zjednoczonych poprawia się.
JPMorgan Chase, najaktywniejszy od 2007 r. gwarant emisji obligacji korporacyjnych dołączył do takich instytucji jak Barclays, Bank of America, Morgan Stanley, czy Goldman Sachs rekomendując akcje kosztem większości obligacji. Indeks obligacji korporacyjnych i o wysokiej rentowności obliczany przez Bank of America Merrill Lynch traci w tym roku 2,6 proc., Bloomberg U. S. Treasury Bond Index jest 2,8 proc. na minusie, zaś Standard&Poor's500 z reinwestowanymi dywidendami przynosi 12,8 proc.