Ostatnie sesje na warszawskiej giełdzie nie dostarczały jednak inwestorom zbyt wielu emocji. Niewielkie wahania indeksów w połączeniu z niskimi obrotami sprawiły, że od kilku dni indeksy praktycznie stoją w miejscu. Inwestorzy liczą jednak, że w końcu to się zmieni. Początek dzisiejszych notowań upływa pod znakiem przewagi kupujących. WIG20 na starcie zyskał aż 0,8 proc. Po zielonej stronie jest zresztą większość europejskich rynków. Niemiecki DAX rósł na początku dnia 0,2 proc. podobnie zresztą, jak londyński FTSE100. CAC40 zyskiwał x,x proc. Co napędza wzrosty? Z pewnością giełdom pomogły dane z Chin. Indeks PMI, określający koniunkturę w sektorze przemysłowym Chin, wyniósł w maju 49,7 pkt. wobec 48,1 pkt. na koniec poprzedniego miesiąca - podano we wstępnych wyliczeniach HSBC Holdings i Markit Economics. Wynik ten okazał się wyraźnie lepszy od oczekiwań analityków. W efekcie indeksy azjatyckie mają za sobą bardzo udaną sesję. Japoński Nikkei225 urósł aż o 2,1 proc. Hang Seng zyskiwał 0,7 proc. zaś SSE Composite rósł o niecałe 0,2 proc.
Inwestorom w Europie pomaga także wzrostowa sesja na Wall Street. Dow Jones Industrial wzrósł o 0,97 proc. zaś S&P 500 zwyżkował o 0,81 proc. Graczy w Stanach Zjednoczonych do zakupów zachęciła publikacja z ostatniego posiedzenia Rezerwy Federalnej. Przedstawiciele FED uważają, że realizowany przez nich program stymulacyjny, którego celem jest obniżenie stopy bezrobocia w USA, nie powinien obecnie doprowadzić do niepożądanego wzrostu inflacji.
Informacje ze Stanów Zjednoczonych, jak i Chin zapewne zostaną szybko zdyskontowane i rynki zaczną żyć swoim życiem. Co dziś będzie w centrum uwagi inwestorów? Przed południem czeka nas wysyp danych PMI z czołowych gospodarek. Później zaś poznamy najnowsze dane z amerykańskiego rynku pracy.
Informacje te mogą wprowadzić zamieszanie nie tylko na giełdach, ale również na rynku walutowym. Na razie nie widać na nim większych ruchów. Dolar kosztuje niecałe 3,05 zł, zaś euro jest wyceniane na prawie 4,17 zł.